Dziewczyny przeszły z cykania na gruchanie. Zuma odpuściła próby gryzienia, kiedy nadziała się kilka razy na zęby Szyszki i zarobiła szramę na pyszczku. Szyszka upojona zwycięstwem uznała, że jest większa (duchem, bo ciałem nie ma szans) i prowokacyjnie wyżera siano sprzed nosa Zumy, mimo że porozkładałam je wszędzie, żeby się nie biły o paśnik. W razie protestu, wskakuje jej na głowę. Zuma ją strząsa i robi długie awantury werbalne. Przez pozostały czas udają, że się nie widzą, ale jakoś tak przypadkiem układają się 10 cm od siebie
