
Słuchajcie - kabaret. Wypuściłam je na kocyk. Zyta łazi powoli, nogi sobie rozciąąąąąga. A Jagna - z kwikiem uciekła do klatki. Pędem. Kwicząc i krzycząc. Siedzi w klatce i piłuje kraty. Od wewnątrz. Biega po kocu. Wbiega do klatki. Wraca na koc.
Chyba Zycie złapię mocz i zaniosę do badania bo z jakimś osadem jest.