Strona 305 z 743
Re: Żurek i Alfredzik
: 20 gru 2015, 13:10
autor: martuś
Trawka

Żurek jak się opycha

Re: Żurek i Alfredzik
: 20 gru 2015, 15:04
autor: Siula
Oooo jest i Żuruś

Mordka kochana!
Re: Żurek i Alfredzik
: 20 gru 2015, 15:10
autor: Val
Wiersz piękny, mojemu mężowi też się podobał. Alfik miał takie dobre życie! Niejedna świnka mogła mu pozazdrościć.
A Żurek uroczy. Świnki są takie szczęśliwe przy jedzeniu

Muszę dla swoich znów coś posiać, bo o takiej trawce to możemy pomarzyć...
Re: Żurek i Alfredzik
: 20 gru 2015, 18:17
autor: Assia_B
Żurek

Szczęśliwa świnka

Szczęśliwe buzie świnek są takie słodkie

Re: Żurek i Alfredzik
: 20 gru 2015, 21:26
autor: balbinkowo
Żureczku, ale masz wyżerkę

Jak ja wam zazdroszczę takiej trawki...
jesz świneczko, jedz i bądź piękny, okrąglutki

Re: Żurek i Alfredzik
: 21 gru 2015, 9:43
autor: Asita
Wczoraj poszłyśmy z siostrą i mamą po nową dostawę trawki, bo ta od dziadka tylko na 2x była. Trochę nam się udało wykraść z łąki

Żurusia wczoraj tak wycałowałam przed kolacją (wywlekam go na probiotyk, bo sam nie chce dziad jeden go wypić) i był tak skołowany po, że zamiast do zagrody, pobiegł do patio, a potem jak już go skierowałam do zagrody, to z tego szoku całuśnego nawet na trawkę się nie rzucił

Na szczęście po chwili siły witalne mu wróciły

Re: Żurek i Alfredzik
: 21 gru 2015, 12:29
autor: martuś
Tak go zacałowałaś, że chłopak nie mógł dojść do siebie z wrażenia

Re: Żurek i Alfredzik
: 22 gru 2015, 6:12
autor: Fionka2014
Żuruś
widzę, że zbiory trawkowe nie ustają

Re: Żurek i Alfredzik
: 22 gru 2015, 9:33
autor: katiusha
Niech szama przystojniak na zdrowie

Re: Żurek i Alfredzik
: 22 gru 2015, 10:14
autor: Asita
Wczoraj takie coś dziwnego zaobserwowałam u Żurka. Wyjęłam go przed kolacją na probiotyk. Dałam - ok. Potem chciałam z nim posiedzieć, pomiziać, poprzytulać. Pomyślałam, że może teraz powinnam mu maksymalnie towarzystwa dotrzymać. No i tak chyba z 15 minut siedzieliśmy. Oczy mu mało z orbit nie wyszły. A jeszcze wstałam z nim, żeby trochę zielonego zboża uskubać. Prawie wcale nie zjadł. No to pomyślałam, że niech już wraca. Po chwili dałam mu kolacyjkę, ciut warzywek i jeszcze sporo trawki. I on tak dziwnie tylną nóżkę zaczął skubać. Ok, myślę, skubie to skubie. Ale skubał ją co chwilę. Strasznie nerwowo też zaczął biegać. Pojadał trawkę, ale co chwila skubał tą nóżkę. Aż go wyjęłam, żeby obejrzeć. Nózia ok, nic nie wbite, rozczapierza się, nic nie złamane. A on ciągle skubie i skubie. Kurde, se myślę, nie zniosę tego. Pojadał trawkę, nerwowo biegał i co chwilę tę nózię skubie. Trudno, zostawiłam go. W nocy był spokój już, rano też ok. Tylko jeden wniosek mi się nasunął: on nie chce, żebym go brała na ręce i z nim tak siedziała. Zniesie jeszcze podanie leku, ale nic więcej. 3 lata go nie wywlekałam na długie mizianie. Zostawiłam ich we dwójkę razem we własnym świecie. A teraz nagle takie coś. Rano już nie wywlokłam do probiotyku. Żuruś spokojny, od razu zabrał się do śniadanka, poszedł na dół do warzywek. W sumie naprawdę nie znał takiego spędzania czasu, to nic innego nie przychodzi mi do głowy, że po prostu nie mogę mu tak robić. On sam podchodzi, jak chce i mam coś dobrego. Ale to jest jego wybór. Czyli Żuruś naprawdę jest świnką-samotnikiem.