CAVIARNIA

Krojenie od zewnątrz. Ząb uratowany. Ropień nie zdążył się jeszcze w pełni rozpanoszyć, jak już wspomniałem.

Dr Judyta nie wierzyła, że świnka potrafi tyle zjeść. Dopóki jej nie nakarmiła. Poza tym Morri dostała pochwały, że nie trzeba jej wmuszać karmy.

Jakim cudem ona żyje? Siłą woli chyba? No i przy takim apetycie widac, że ma chęć pozyc nadal.

Bo to łakomczuch jest.

Trzymaj się borsuczko kochana, wspieramy na odległość, bo skradła nasze serca na amen!

Izyda ma doła. Od środy Morrigan dnie całe spędza w lecznicy, a noce w klatce-izolatce położonej na klatce naszych świń. A Ruda myśli, że (tfu tfu) Morri odeszła. Dzisiaj chyba je będziemy musieli na łóżku na trochę puścić.
Sama Morri znacznie lepiej. Apetyt smoka, poprawa stanu futra. Jeszcze dr Oliwia dzisiaj oczka zbada i od jutra leczymy się w 100% w domu.

Morri

W środę zabieg był przy masie 540 gram, a dzisiaj... 624 gramy.
A tak wygląda dziura, do której 2 razy dziennie wkładamy strzykawkę i pod ciśnieniem wstrzykujemy wodę utlenioną, w celu przemycia rany.