Dziś wieczorem Ore przegrał swoją walkę
Miał zęby olbrzymie, które przyczyniły się do powstania ropnia okołowierzchołkowego. Walczył dzielnie przez ostatnich kilka miesięcy, a ja z Nim i o Niego. Co 2 tygodnie jeździliśmy na korekty, potem także na oczyszczanie ropnia. Mam nadzieję, że mimo wszystko udało mi się sprawić, że żył we względnym komforcie. Wiedziałam, że koniec jest blisko, ale jednocześnie nie sądziłam, że aż tak. Ładnie i dużo jadł ze strzykawki, chętnie łykał wszystkie leki. Wzorowy pacjent. Ale coś się stało. Mój M. puścił go na wybieg, Ore przebiegł na oślep do domku, potem pod hamak. Tam się położył. Widzieliśmy że coś jest nie tak. Wzięłam go na ręce i odszedł po chwili..
Już nie cierpi .
Śpij spokojnie maluszku. Nigdy Cię nie zapomnę. Do zobaczenia.
