u nas nadal bez szału. Tyle, że chwilowo sraczka Freci się unormowała i jest bez tragedii. Rifi dostaje leki na tarczycę, jesteśmy przed kolejnym badaniem krwi ale niestety to chyba nie to.. Chude to takie, że aż ciężko się na nią patrzy.. dokarmiam ile wlezie, sama też je.. słabiutka, nie chodzi tylko kica, dwa kicnięcia i leży.. czasem nie do końca stabilna i leci dupcią na bok. Dziś albo jutro jedziemy do weta bo wreszcie chłodniej. Oczywiście jesteśmy w kontakcie telefonicznym z wetem..
Na weekend miałam istne zoo, oprócz tych moich wszystkich paskud była u nas papuzia sąsiadów oraz pies kuzynki
wstawię zdjęcia.. chociaż ostatnio i tak nikt ich nie widzi mimo, iż cały czas wstawiam tak samo..
jem, ale wciąż jestem chudziutka (taką "zgarbioną" postawę ma cały czas od zabiegu)
na gorąc najlepszy arbuz
ehh.. te jej tylne łapki..
spacerujemy po lesie
czekając na poranny spacerek aż nakarmię Rifi
