No tak, ale taką niezdarność u dwunastogodzinnego prosiaka trudno chyba nazwać problemem. Rozmawiałam z dr Judytą, zalecała dać spokój, a na przegląd przyjechać po 10 dniach. Gdyby coś, to oczywiście ze wszystkimi.
Do Medicavetu wychodziłam dzisiaj o wpół do dziesiątej. Zajrzałam wtedy do Elzy, ostrożnie, bo podejrzewałam, że coś się dzieje, była dziwna cisza, nie wyszła po jedzenie, a Negrita i Rosita stały oparte o kuwetę i patrzyły. Błysnęło mi w domku coś białego. A ona nie miała białego
No to zeszłam do parteru i widzę, że to ryjek z białą strzałką, maleńki. Wtedy nie wytrzymałam, podniosłam pudełko, cichutko i delikatnie i widzę, że leży taka drżąca kupka trzech różnych mokrych grzbiecików i kawałek czerwonego gluta. Elza siedzi obok. Stwierdziłam, że jak się trzęsą, znaczy żywe i poszłam z Jantarem

Kiedy wróciłam po 11, to dzieciaki były już czyste i chodziły. Więc myślę, że musiały się urodzić rano.
@Miłasia, on raczej cafe latte niezbyt dobrze wymieszana...
Edit: i ostatni film - już skubią sałatę
http://youtu.be/JVZtRkFeDTE