


Oho, Naleśnik wstał znowu pojeść i zaczął się całkiem nowy etap. Nicek natychmiast pogonił Florka i sam się usadowił na miękkim legowisku. A pan F. pobiegł w róg z zieleniną i uznał - ten kawałek podłogi jest mój i tylko mój. Tylko Wicherek może się zbliżyć. Szczękam zębami na każdego intruza, a nawet rzucam się do ataku. To już zabawnie nie wygląda, wyskokok, wygięty grzbiet, tak jak w popkorningu, rozcapierzone łapy z pazurami i dziab. Nicek salwował się ucieczką za każdym razem, Naleśnik też został przegoniony. Ykhm, wyglądało jakby agutek wgryzł się w kark mojemu staruszkowi, ale pisku nie było, krwi też nie widać więc na razie straszy tylko. Ech, Florek bardzo się boi tych obcych świń, większych od niego. Wciągnął sam prawie cała pietruchę, do miski, która jest na środku, podszedł też, ale siana nie jadł już tyle godzin, ono jest za bardzo z lewej strony. A ci po lewej rozkosznie wyciągają kopytka, a ten nerwus siedzi i pilnuje, żeby nikt nie ukradł selera, to co z tego, że go nie je, jest na jego terenie. Jedyny mruczek i kręcipupek to Nicuś, też troche stara się poszczękać zębami, jak ten z Poznania, ale o wiele ciszej i rzadziej. Uff, głód jednak skłonił agutka do pójścia w stronę sianka. Musi się nauczyć jeść razem z innymi, bez tego nie ma mowy o wspólnym klatkowaniu. Znowu atak, raz dopadł Nicka, a raz przeskoczył ponad. Zamiana stron, Florek przy sianie i ogórze, a Nicek na zieleninie, i dopiero można pojeść. Dobra wiadomość jest taka, że nie kichnął ani razu jeszcze, a tak się martwiłam, bo u Jolki obsmarkał mnie równo. No i co tu zrobić? Wicherek może pójść do każdego, ale jak ich rozłożyć do spania? 3+1? 2+2? Zostawić na noc na podłodze bez nadzoru, jak to robię czasem z panami NN, chyba się nie odważę. No cóż, pewnie dzisiaj się jeszcze nie zaprzyjaźnią wszyscy, ale każdy zasługuje na szansę.

