Re: Trzech panów szuka domu [POZNAŃ/WARSZAWA]
: 22 lip 2015, 19:35
Hmm, nie wiem jak to się do końca stało, ale ktoś mi podrzucił świnię.
Jednej się spodziewałam, ale dwie?!
Zobaczymy czy coś z tego będzie, na razie panowie trójkolorki (moi dwaj i Wicherek) zajmują lewą część łazienki, a prawą okupuje szczękający zębami Florek. A zaczęło się tak pięknie. Wszyscy grzeczni, a tylko ambitny Nicek zaczynał naskakiwać na pozostałych. Florek uciekał do przodu, nie chciał się bawić w ustalanie kto jest szefem. Naleśnik nie przejmował się grą w ustalanie hierarchii, no bo przecież on i tak jest Szefem Wszystkich Szefów i po prostu żarł, a potem się uwalił. Za to Wicherek! On zamienił się w tornado! Jak ty mnie, to ja mogę ciebie. Co za kręciołki, biegali w kółko jeden za drugim, próbując wskoczyć na siebie nawzajem. Śmieszne toto, tańcowały dwa Michały, jeden duży, drugi mały - raz ten, raz tamten górą. Florek w międzyczasie przytulił się do Naleśnika, a raczej ukrył za nim, leżeli tak ponad godzinę. Pozostali biegali, biegali i biegali, już bez naskoków, Wicherek uciekał, a jak Nicek się kładł odpocząć, to mały zachęcał, jeszcze, jeszcze, goń mnie berku! Prócz tego rozwlókł siano z koszyka, jak prawdziwy huragan.
Najmłodszy ma oczywiście najwięcej energii. Za to paniki, jedyny labik w towarzystwie - Nicek, mimo że jest u nas już prawie 4 m-ce, reszty moja obecność tak nie płoszy, mimo że są od paru godzin tylko.
Oho, Naleśnik wstał znowu pojeść i zaczął się całkiem nowy etap. Nicek natychmiast pogonił Florka i sam się usadowił na miękkim legowisku. A pan F. pobiegł w róg z zieleniną i uznał - ten kawałek podłogi jest mój i tylko mój. Tylko Wicherek może się zbliżyć. Szczękam zębami na każdego intruza, a nawet rzucam się do ataku. To już zabawnie nie wygląda, wyskokok, wygięty grzbiet, tak jak w popkorningu, rozcapierzone łapy z pazurami i dziab. Nicek salwował się ucieczką za każdym razem, Naleśnik też został przegoniony. Ykhm, wyglądało jakby agutek wgryzł się w kark mojemu staruszkowi, ale pisku nie było, krwi też nie widać więc na razie straszy tylko. Ech, Florek bardzo się boi tych obcych świń, większych od niego. Wciągnął sam prawie cała pietruchę, do miski, która jest na środku, podszedł też, ale siana nie jadł już tyle godzin, ono jest za bardzo z lewej strony. A ci po lewej rozkosznie wyciągają kopytka, a ten nerwus siedzi i pilnuje, żeby nikt nie ukradł selera, to co z tego, że go nie je, jest na jego terenie. Jedyny mruczek i kręcipupek to Nicuś, też troche stara się poszczękać zębami, jak ten z Poznania, ale o wiele ciszej i rzadziej. Uff, głód jednak skłonił agutka do pójścia w stronę sianka. Musi się nauczyć jeść razem z innymi, bez tego nie ma mowy o wspólnym klatkowaniu. Znowu atak, raz dopadł Nicka, a raz przeskoczył ponad. Zamiana stron, Florek przy sianie i ogórze, a Nicek na zieleninie, i dopiero można pojeść. Dobra wiadomość jest taka, że nie kichnął ani razu jeszcze, a tak się martwiłam, bo u Jolki obsmarkał mnie równo. No i co tu zrobić? Wicherek może pójść do każdego, ale jak ich rozłożyć do spania? 3+1? 2+2? Zostawić na noc na podłodze bez nadzoru, jak to robię czasem z panami NN, chyba się nie odważę. No cóż, pewnie dzisiaj się jeszcze nie zaprzyjaźnią wszyscy, ale każdy zasługuje na szansę.
A ja jak zwykle się rozpisuje za bardzo... Ech, ale się ganiają... 



Oho, Naleśnik wstał znowu pojeść i zaczął się całkiem nowy etap. Nicek natychmiast pogonił Florka i sam się usadowił na miękkim legowisku. A pan F. pobiegł w róg z zieleniną i uznał - ten kawałek podłogi jest mój i tylko mój. Tylko Wicherek może się zbliżyć. Szczękam zębami na każdego intruza, a nawet rzucam się do ataku. To już zabawnie nie wygląda, wyskokok, wygięty grzbiet, tak jak w popkorningu, rozcapierzone łapy z pazurami i dziab. Nicek salwował się ucieczką za każdym razem, Naleśnik też został przegoniony. Ykhm, wyglądało jakby agutek wgryzł się w kark mojemu staruszkowi, ale pisku nie było, krwi też nie widać więc na razie straszy tylko. Ech, Florek bardzo się boi tych obcych świń, większych od niego. Wciągnął sam prawie cała pietruchę, do miski, która jest na środku, podszedł też, ale siana nie jadł już tyle godzin, ono jest za bardzo z lewej strony. A ci po lewej rozkosznie wyciągają kopytka, a ten nerwus siedzi i pilnuje, żeby nikt nie ukradł selera, to co z tego, że go nie je, jest na jego terenie. Jedyny mruczek i kręcipupek to Nicuś, też troche stara się poszczękać zębami, jak ten z Poznania, ale o wiele ciszej i rzadziej. Uff, głód jednak skłonił agutka do pójścia w stronę sianka. Musi się nauczyć jeść razem z innymi, bez tego nie ma mowy o wspólnym klatkowaniu. Znowu atak, raz dopadł Nicka, a raz przeskoczył ponad. Zamiana stron, Florek przy sianie i ogórze, a Nicek na zieleninie, i dopiero można pojeść. Dobra wiadomość jest taka, że nie kichnął ani razu jeszcze, a tak się martwiłam, bo u Jolki obsmarkał mnie równo. No i co tu zrobić? Wicherek może pójść do każdego, ale jak ich rozłożyć do spania? 3+1? 2+2? Zostawić na noc na podłodze bez nadzoru, jak to robię czasem z panami NN, chyba się nie odważę. No cóż, pewnie dzisiaj się jeszcze nie zaprzyjaźnią wszyscy, ale każdy zasługuje na szansę.

