edyrka to tez swinkowa mama i przypilnuje , zeby "mojej" Blusieńce" nie stało się nic złego
zdjęcia z dziś jeszcze przed wyjazdem
łaczenie...


Moderator: silje
To nie chodzi o "naparzanie", to nie jest 100% powód wszystkich niepowodzeń przy łączeniu świnek. Tu wystarczyło, że Blusia była tak zestresowana, że totalnie bała się wyjść z domku, po kilku pstrykach, które otrzymała w pupę od Fiźki. Spałam w salonie, aby czuwać, czy wszystko jest OK w nocy, obserwowałam w ciągu dnia, starałam się pomóc. Blusia nie bała się aż tak ludzi, ale Fiźki. Niejedząca i niepijąca świnka, to nie jest najlepszy pomysł na dłuższą metę... czy miałam pozwolić, aby nie jadła 3 dni? Mam oczy, serce i rozum, więc wiedziałam, co się dzieje. Nic na siłę. Zwierzę, to nie maszyna do eksperymentów. Miałam porównanie przy 2 poprzednich udanych łączeniach i tym obecnym. Sytuacja była zupełnie inna. Podjęłam najsłuszniejszą - w mojej ocenie - decyzję w danym momencie, kierując się dobrem prosięcia. Zresztą pół soboty, SMS-owałyśmy. To nie była decyzja podjęta pochopnie, bez zastanowienia. Po prostu nie wyszło tym razem. Czasem tak jest...porcella pisze:Ojej! Tak szybko? To się musiały dziewczyny nieźle naparzać...