Kochani! Dziękujemy ślicznie za wszystkie życzenia i przepraszamy za dłuższą nieobecność!
My także życzymy wszystkim co najlepsze w nowym roku i dużo zdrówka!
M i S: U nas przez ten czas bardzo dużo się działo. Zacznijmy od tego, że Duża mama strasznie zabiegana ostatnio była. W grudniu to wychodziła z domu, to wchodziła i tak w kółko. Biegała, szykowała, klikała, mówiła coś o prezentach i świętach, że kogoś tam poznamy, że czeka nas wycieczka do zimowej rezydencji... Jeszcze wtedy nie wiedzieliśmy co to znaczy. W każdym razie my się temu przyglądaliśmy i czekaliśmy na ten moment w ciągu dnia, kiedy to Duża albo Duży będą w końcu mieli czas na pomizianie nas.
M i S: Na szczęście nigdy o nas nie zapominali i choćby w pół śnie, ale znaleźli dla nas czas
M: Pod koniec miesiąca zapakowali nas do "Prosidełka" i już się wystraszyłam, że idziemy do tego strasznego miejsca, gdzie nas macają i wszędzie zaglądają, ale Duża powiedziała, że będziemy jechać pociągiem i poznamy naszych Dużych dziadków. Może nie wyglądamy, ale byliśmy bardzo dzielni i wcale się nie baliśmy! No może trochę...
S: Czasami było śmiesznie podczas podróży. Np. Milky wymyśliła, że bezpieczniej będzie pod tą białą pieluchą na której siedzieliśmy, więc oboje się pod nią wcisnęliśmy

Jak duża to zobaczyła to zrobiła strasznie duże oczy,powiedziała że będziemy mieć mokre brzuszki, a potem nas wyjmowała na wierzch, co nie było łatwe, bo jak jedno było na wierzchu to drugie się chowało i tak w kółko

. Przez to zamieszanie bardzo dużo ludzi do nas podchodziło i mówiło, że jesteśmy śliczni. A niektórzy pytali czy nie jesteśmy królikami, PHI wypraszam sobie, moje uszy co prawda może trochę poszarpane, ale są bardzo zgrabne.
M: Kiedy w końcu dotarliśmy na miejsce, poznaliśmy rodziców Dużej i jakichś wujków, a potem nas wsadzili do takiej niby urlopowej rezydencji, ale ona jakaś strasznie mała była! Ani tarasu, ani balkonu, na szczęście żarełko było niczego sobie i raz dziennie wychodziliśmy zwiedzać nowy teren. Śmiesznie było jak za pierwszym razem siedzieliśmy sobie na podłodze i przyglądaliśmy się otoczeniu, a mama Dużej robiła wszystko żebyśmy zaczęli biegać, ale nie z nami te numery. Ruszyliśmy się z miejsca dopiero jak sobie poszła hihi
M i S: Po jakimś czasie wróciliśmy do naszej willi, och i mówimy to z wielką radością. Naprawdę ta nasza willa z balkonem i tarasem i mostkiem i kuwetopaśnikiem i tunelikami jest super! Żebyście widzieli jak się ucieszyliśmy! Biegaliśmy wszędzie i wsadziliśmy noski w każdy kąt! Tak, teraz już wiemy, że świnki są stworzone do życia we wszelkich wygodach!
S: Jedyne co nas zaskoczyło to, jak to Duża mama powiedziała "prezent od gwiazdora". Nie wiemy kto to, ale dał nam taką wielką norkę, która wygląda jak rekin, a w środku jest mięciuchna podusia. Chyba musi być naszym cichym wielbicielem ten gwiazdor. Na początku średnio nam się podobało, ale jak siknęliśmy w środku i zostawiliśmy parę bobków to jakoś od razu stał się przytulniejszy.
M: Z nowości, to jeszcze poznaliśmy takie małe świnki, ale one jakiś mało ruchliwe są i myślę, że one to chyba nie są prawdziwe. Nie mówiłam o tym Dużym bo bardzo się cieszą jak czasem jesteśmy z nimi na wybiegu.
M i S: A tutaj fotki z tego jak lubimy oglądać rzeczy w telewizji, fajnie tak świeci i wszystko się dzieje. tylko za mało świnek tam.
M i S: Do następnego Kochani! Tym razem będziemy podgryzać Dużą po kostkach żeby szybciej się wzięła do pisania, bo takie długie posty, to męczące są
