Dziękuję wszystkim za słowa otuchy <3 Byliśmy bardzo zżyci z naszym jeżem, i wciąż nas boli jego odejście. Pocieszeniem jest fakt, że odszedł śniąc swoje jeżykowe sny. Katiusha mąż w sumie też z "hodowli" tak na upartego. Tylko ona bardziej "domowa" była (nie mylić z pseudo! XDD).
15stego dziewczyny odbędą swoją pierwszą dłuższą wycieczkę. Jadą z nami na święta do Krakowa. Teraz to będą prawdziwe, wielkomiejskie świnie! A nie jakieś tam, świnki z wioski
