Ula, Martuś - trzymałyście naprawdę mocno! Od przeszło godziny w klatce mamy dodatkowe nóżki. Alena, przejęta rolą do wypęku, zatyka zadkiem wejście do domku. Przed chwilą zwiało jej na zewnątrz małe, białe, czerwonookie i różowouche, ale błyskawicznie zostało zapędzone z powrotem do chałupy. Matka, jak komandos rasowy, wypady do michy czyni, łapie, co się trafi i znika w czarnej dziurze... Dam jej jeszcze trochę czasu na ogarnięcie się w nowej sytuacji, bo mi dziewczyna zwariuje. Za kratką Milenka i Janka tłuką się o koronę królowej...

Jednak "Osadę Szaleńców" trafiłam proroczo...
Dobre chwile są jak wisienki na torcie...