Nie miałam możliwości napisać wcześniej, ale 19.04 były urodziny Baranka. Tłusty i wełniasty (jak prawdziwa owieczka) Baran jest naszą dumą i radością
Tylko ostatnio jakiś kryzys wieku czy bunt dwulatka przechodzi. Ciągnie go na wolność. To, że ostatnio sforsowali zagrodę wybiegu, to jeszcze nic - to zabezpieczone jest tak na słowo honoru, pod świnie, które nie chcą zwiewać (bo nigdy nie chciały). Wyszli zresztą i szukali jedzenia (któmieli w klatce, nie głodzę świń), więc nie to, żeby coś mieli sobie zrobić. Co najwyżej zeżarliby ciuchy odłożone do Caritasu, które mam pod biurkiem

Ale wczoraj Baran uciekł z ZAMKNIĘTEJ klatki (zamknęłam przed sprzątaniem, poza tym wywiesiłam ręczniki w ich pokoju i wiem, że na wolności z pewnością zechcieliby je zeżreć). Otworzył sobie i zwiał. Na szczęście od wewnętrznej strony była kładka, więc ryzyko uszkodzenia łapki było niewielkie (kładkę zostawiamy nawet po zamknięciu, bo lubią pod nią siedzieć). Na szczęście również nie uciekł z terenu zwyczajowego wybiegu. Ale jak on to zrobił?
I pytanie drugie - dlaczego teraz, po 2 latach? Nie dziwią mnie możliwości świnki. Moja pierwsza świnia też sama otwierała klatkę, nawet zamkniętą na taką kłódkę jak od pamiętnika. Dopiero karabińczyk załatwił sprawę. Ale ona szkoliła się od początku, a Baranek zaczął teraz.
Nic się w każdym razie nie stało, złapałam szybko i teraz w razie potrzeby zamknięcia mamy karabińczyk. Domek, który dostali w prezencie na urodziny przed 3 tygodniami, już właściwie dogorywa. Znaczy na razie jeszcze konstrukcyjnie się trzyma, ale drzwi są 3 razy szersze, a marchewka z dachu zniknęła dawno temu

Szybko sobie poradzili. Dla odmiany dziewczyny u rodziców dostały taki sam i prawie nie używają.