Właśnie sama nie wiem jak w ogóle się trzymamy..
Ona wyszła z zapalenia płuc. Oddychała już normalnie, szwendała się po klatce, gadała, miała apetyt..
We wtorek dając jej leki zwróciłam uwagę na jej brzuszek, że jest powiększony po jednej stronie (tu gdzie czarna sierść) co mogło oznaczać w sumie tylko jedno.. wątrobę..

Następnego dnia zadzwoniłam i okazało się, że nikt mi nie dał znać, mi wyleciało z głowy bo skupiłam się na samym zapaleniu płuc, K nie zadzwoniła (chyba w ciąży jest i na zwolnieniu lekarskim) a Rifi badanie krwi wykazało, że z wątrobą jest źle. Po konsultacji z K i innymi lekarkami stwierdzili, że dadzą mi leki bez konieczności targania jej w taką pogodę w jej stanie. Jeszcze się na recepcji pytałam kilkakrotnie, czy oby na pewno te leki można mieszać co ona bierze.. bo trochę ich już brała..
Przyszłam do domu, podałam te leki na wątrobę.. i zasnęłam. Było mi strasznie zimno.. chyba kostucha już po nią szła. Jak się obudziłam to ona już nie żyła..

nie muszę chyba mówić, jak jestem zła, że jej cokolwiek podałam.. że zasnęłam..
Klatka jest teraz strasznie cicha i strasznie pusta. Frecia zawsze była typem aspołecznej świnki, w sumie to własnie dlatego pojawiły się u nas wtedy Halinka i Balbinka.. Tolerowała Balbi, pozwalała się przytulić Rifi, ale sama nigdy o to nie zabiegała. Ale ma już swój wiek i jej dzień polega już głównie tylko na spaniu i jedzeniu..
Na przyszłą środę umówieni jesteśmy na badanie jej serduszka i strasznie się boję i drogi, i tego, że ona się zdenerwuje.. nie chcę jej stracić.. została mi już tylko ona. W czwartek będzie miała 7 latek u mnie..
ostatnie zdjęcie na wspólnym mizianiu dziewczyn.. zeszły poniedziałek..
na szczęście apetyt Frecia ma, tu czeka na śniadanko
i oglądamy zachód słońca
nie mogłam się zebrać by zrobić wątek Fifi.. a teraz będę musiała już zrobić dwa.. Fifi&Rifi
