Wróciliśmy, wszyscy żyją. Ale kurcze, nie było szans żeby się w tym tygodniu kiedy indziej na inną godzinę wybrać i nie mogłam iść do Bieniek ani do Piaska... Trafiłam (chyba) do Gandeckiej - tzn. dzisiaj o 11 dyżur miała mieć ona i Stanicka, ale Stanicką kojarzę i to na pewno nie była ona.
Pomimo, że przyjechałam ze świnką która podejrzanie odrobinę schudła, zaczęła jej strasznie lecieć sierść (zwracałam jej na to uwagę kilka razy!) ona chciała na podstawie badania krwi robionego 3 tygodnie po operacji (gdzie jeszcze wtedy poziom hormonu może się wahać) chciała od razu podawać tyroksynę, bez żadnych badań! Nie ważne że badanie robione ponad miesiąc temu... No kurde... Kiedy powiedziałam jej co o tym sądzę stwierdziła że "w sumie mam rację i chyba faktycznie przydałoby się zrobić te badanie"
Jutro mają być wyniki. Mam nadzieję że będzie ok