No już trochę żółcieje...
Strasznie mnie dołuje sprawa chomicza, po pierwsze dlatego że jeszcze na początku sierpnia miałam czwórkę a zaraz będę mieć jednego, a po drugie, że wiem że przez najbliższe lata nici z kolejnych...

A Dropsik to jest takie kochane skarbeńko moje, mimo że mnie nie lubi jakoś specjalnie, ale jest całe życie taki wyluzowany maksymalnie, na w tyłeczku cały świat, ma piękne zwiechy filozoficzne i długie sesje czyszczenia futra...
Nindża skorzysta okrutnie bo zamierzam mu połączyć dwie setki. Tzn dostawię górę od jednej klatki, i gdzieś w środku zainstaluję kuwetę 80tkę. A z kuwetą nie wiem co zrobię, może świniom dam a może i nie bo one i tak w jednej siedzą głównie cały czas.
Majka wczoraj uznała że mi zbyt nudno i postanowiła zacząć znów piszczeć przy sikaniu. Traktuję ją uroseptem i żurawitem i skrzypem. Próbowałam ją zawinąć w naleśnik to ledwo się mieści w połówce podkładu, podczas gdu Bunia ma spory zapas
One ważą teraz po 1060-1080 a przy Buni to chyba do półtora kilosa dojdą jak tak dalej pójdzie.
Majka jest małpą - wzięłam ją po lekach na kolana i zadzwoniłam do domu. To tak mnie użerała w uda z czystej złośliwości lub nudów że musiałam po paru minutach zrezygnować z tych czułości.
Bunia znów waży 750 przy czym karmiłam ją dobę temu i teraz znów. Tak że jest dobrze!