Gruby nam ostatnio strasznie się oswoił. Na wybiegu kocowym, kiedy człowieki robią za ogrodzenie, bo Otonia ma tendencje samobójcze, Geralcisko zachowuje się po prostu jak pies. Podchodzi, trąca nosem, patrzy w oczy i sugeruje bardzo czytelnie, że chętnie by nam opowiedział bajkę o Jacusiu, czyli " ja cóś tu strzykawki nie widzę".
Obserwacje z nietuzinkowych perspektyw, (ostatnio go sobie położyłam na.... gorsie i gapiłam się nań od dołu, wyglądał jak giga mysz), są raczej uspokajające, on raczej równo żuje, zobaczymy co w sierpniu powiedzą doktory.
Natomiast Mysza vel Chmura przechodzi sama siebie w arystokratycznych fumach i wszystkożerstwie. Obrazki bezoara wyciągniętego z Tamu u silje nas przeraziły, bo on raczej wszystkiego nie żarł, co więc wyhoduje sobie ona, tfu, tfu, tfu? Chyba profilaktycznie zacznę jej dawać pastylki z papają, ostatnio zjadła część pokrycia z kapciocha od pastuszka (cienka bawełna w sowy) i zajęła się konsumpcją ociepliny. Taki fajny kapcioch był

W menu panna ma regularnie podkłady higieniczne, maty łazienkowe, trociny, swetry ludziów, włosy itd. Burakura stwierdziła, że gdyby Mysza żyła wiecznie, pożarłaby cały świat i siebie na końcu. Tolkienowskie jakby, o mitologiach niektórych nie wspominając.
Apisia zaś staje się coraz bardziej kojąca i terapeutyczna, ostatnio stała się faworytą Dużego, który wcześniej głównie obsługiwał różnorodną narwaną młódź i przeoczył walory Atłasowych Trzmieli.
Co do narwanej młodzi, to Otonia ostatnio, chyba w rui, rzuciła się na wybiegu na Mysz i spuściła jej taki manto, że miło było popatrzeć

Oberwała potem z lekka, ale warto było w sumie, choć z rozpędu pobiła też resztę stada, Gruby jej też w związku z tym przyłożył, zaś Trzmielina tylko drżała, by później sobie ulżyć na małżonku, który zebrał w gębę za niewinność. Brzmi groźnie, ale takie burdy u nas są naprawdę rzadkością.