Nawet nie wiem jak zacząć...  
 
 
10.06.2021 po raz ostatni zabrałam Mańka do weterynarza i pozwoliłam mu odejść za TM  

  Nie mogłam się dłużej oszukiwać, że jego stan się poprawi. Przez ostatnie dni odmawiał jedzenia, wymiotował wodą, poprosiłam o ostatnie usg, aby mieć pewność, że zrobiłam dla niego wszystko co mogłam. Było gorzej niż w zeszłym miesiącu; śledziona ogromna rozciągała się na caaaaałą jamę brzuszną, uciskała żołądek, nowotwór szybko zaatakował nerki. 
i tak po 15 latach pierwszy raz w czwartek siedziałam wieczorem przed tv bez Mańka na kolanach. Okropne uczucie. Stado zwierząt w domu, a jednak jest jakoś pusto. 
Przeżyłam już kilka strat świnek, własnych jak i tymczasów....ale odejście Mańka mnie rozbiło, niby miałam miesiąc na pożegnanie i oswojenie się z tą myślą, ale co to jest miesiąc przy 15latach...  
 
 
 
Rewelacyjny kot. Niewzruszony przy świnkach, nie przesiadywał przy klatkach, ustawiał sobie psy, był szefem szefów w domu. 
 
 
 
 
 
 
 
 
Maniek i mój zakładowy Andrzejek
 
 
Maniek i mała Tami (znalazła dom u Chrumki 

 )
 
Maniek przy misce i od razu konsternacja....można podejść czy nie można...?
