Założę jej wątek w in memoriam.
Emocje trochę opadły, więc napiszę, co było, może się komuś przyda (oby nie, ale wiedza nie zaszkodzi).
Bezpośrednią przyczyną śmierci był przełom tarczycowy.
Otóż Grubcia, mała świnka o wielkiej inteligencji emocjonalnej, nigdy nie była dużą świnką. 750-800 to była jej zwykła waga.
Jakoś tak w lutym zorientowałam się, że trochę spadła, zbliżając się do 700, ale apetyt i zachowanie było normalne. Inne świnki owszem, miały problemy, a to śledziona a to serce, ale ona? Dopilnowałyśmy ją trochę z jedzeniem (bo może Białe nie dają - wszystko możliwe) i waga znowu podskoczyła, uspokoiłyśmy się. Ale pod koniec marca znów zaczęła się robić lżejsza. Zero biegunek, nic, tylko chudnie.
W kwietniu wszystkie trzy zabrałam do kontroli, bo upłynął czas od operacji Vii, Venda "robiła bokami", a Grubcia super, tylko lekka.
Pani doktor wymacała guz na tarczycy, badania wykazały dużą nadczynność. Miała w przeszłości badania krwi i nigdy nie było nic podejrzanego, okaz zdrowia! Dostała leki na miesiąc na ustabilizowanie, po tym weryfikacja i oczywiście miał być zabieg. Miesiąc leczenia, waga nie rośnie, kolejne badanie, wyniki się poprawiły, ale nie na tyle, żeby mówić o ustabilizowaniu. Dostała większą dawkę metizolu na dwa tygodnie i umówiłyśmy zabieg na wczoraj. Nadal leciała z wagi, a jadła jak smok.
W poniedziałek pojechałyśmy na pobranie krwi. Doktor nie dopatrzyła się niczego poza klasycznym obrazem nadczynności (w tym wysokie ciśnienie). Zakwalifikowana do zabiegu. Wczoraj dostała full wypas do transporterka, buziaka na drogę, została w Ogonku na zabieg.
O 12 dzwonią, pytają czy dostała rano metizol, bo jej temperatura rośnie. Dostała. Ok, podali leki na zbicie gorączki i czekamy na razie, jak nie spadnie to odwołujemy zabieg. Po godzinie dzwonią znów, że gorączka rośnie, dostała kroplówkę i nic, stan świnki wskazuje na przełom tarczycowy, często śmiertelny. Zaczęli ją chłodzić. Miała 42 stopnie
Wieczorem telefon, temperatura w końcu spadła, ale organizm już nie wytrzymał. Odeszła cichutko w lecznicy.
Prawdopodobnie guz był bardzo aktywny hormonalnie i akurat wczoraj rozhuśtał się na dobre.