Asita
no mój Małż pracował tak właśnie po to by mieć na wizytę Piguty u weta. Ja cały weekend, choć była ładna pogoda, przesiedziałam przy kompie bo projekt robiłam, coby mieć jeszcze na wizytę u weta z żółwiem (choć i tak muszę się do mamy jeszcze uśmiechnąć).
Nie jest łatwo, z drugiej strony.. wiem, że dla innych jesteśmy nienormalne.. ale naprawdę wiele bym zrobiła dla tych kuleczek

jak im kupię wreszcie jakiegoś przysmaka i daję.. jak zajadają, no to szczęście w ich oczkach widoczne.. warte jest wielu wyrzeczeń
z drugiej strony to po prostu nie powinno być tak, że młodzi pakują się w wielkie kredyty hipoteczne.. a z kredytem zazwyczaj łatwo nie jest.. ale to to Państwo i tyle.. marudzić już nie będę, bo na głosowania nie chodzę.. i tak tego nie zmienimy. Trzeba brać dodatkowe roboty i cieszyć się z tego co mamy.. a Ty mimo ciężkiej pracy, chwilowego rozstania z TŻ na ten czas to chociaż będziesz miała świniury pod ręką
kurcze, a na ten prezent nie możesz się złożyć z kimś? ja jak mam jakieś imprezy to zawsze kombinuję.. najczęściej z mamą
