Jeszcze wklejam opis z pierwszych dni w nowym domu, za zgodą pani Kasi
"
Na wstępie pozdrawiam od nas wszystkich i od Stokrotki. Żyje nam się dobrze, choć nie powiem, że początki tego współżycia nie były słodkie. Ale jak to mówią, przystosować się do siebie trzeba i nie dać sobie wejść świni na głowę.
Świnia początkowo była kąśliwa, ale moja metoda tzw. ,,DOBREJ RĘKI" daje efekty. ,,Dobra ręka" nawet po ,,ukąszeniu"- głaszcze, przynosi bardzo często smakołyki, drapie i pieści. Jak tu potem nie czekać na ,,dobrą rękę" ? Uwiodłam świńskie babsko trawką owsa, bo posiałam wcześniej przed adopcją i natką pietruszki. A świnie, jak wiadomo są łase na trawkę. Potem były też inne smakołyki i pieszczoty wszelakie, w tym drapanie za uszami i z przebieraniem palcami po linii całego grzbietu, a świnie to lubią. Teraz Stokrotka daje się wziąć z klatki, mało tego, stoi na łapkach, kiedy mnie tylko zobaczy. Zdarza jej się, owszem, ,,humorek", ale potem przeprasza i liże rękę. Lubi leżeć z nami na pościeli, wyciąga się, przymruża oczy, a ja wtedy mówię, że odpoczywa w świńskim relaksie. Jak ją się weźmie na ręce i głaszcze, to siedzi spokojnie.
Przyjęłam zasadę, że nic na siłę. Stokrotka dużo przeszła i muszę nad nią popracować żeby ją ,,wyciszyć". Na razie mieszka w dużym M-120 sama. Z Dżefem wspólnie biegają na kocu. Dżef jest dla niej łagodny, tańczy, terkocze, ale ona odwrotnie, nie raz chłopak zarobił kuksańca. Myślę, że nie od razu Kraków zbudowali, więc nad świńską przyjaźnią trzeba będzie popracować. Drobne sukcesy jednak cieszą i trzeba świnię dalej głaskac, pieścić i tulić, żeby ją udobruchać i zyskać wzajemne zaufanie. Moje chłopaki biorą ją na poduszkę do siebie i leży grzecznie poddając się biegowi wydarzeń.
Stokrotka ogólnie lubi jeść - z tego, co było jadła marchewkę, seler naciowy, ogórek, sałatę rzymską, cykorię, dziś dałam jej liście brokuła i też zjadła, natkę pietruszki, koper, jabłuszko, (mniej lubi melona i cukinię), sianko, zioła, różne suszki, z pokarmu lubi CC i CN. Dziś przyniosłam jej gałązki do obgryzania i ścierania ząbków. Martwi mnie to, że nie korzysta z pojnika, więc wczoraj wstawiłam jej małą miseczkę z wodą. może się jeszcze nauczy. Sprawę ratuje wodnisty ogórek, ale spokojniejsza bym była, gdyby jednak z pojnika piła.
Lubi siedzieć na podusi na dachu domku i tam śpi, czasem tak leży, że jej noga zwisa. Miała takie miękkie leżanko dla świnek, ale je zasikała i musiałam uprać, więc na zdjęciach w klatce go nie ma. Siku i bobki robi tam, gdzie chce. Z paśnika zdarza jej się wyciągać siano, a jak już wyciągnie to się na nim kładzie, ot, tak widać lubi. Boczki jej się ładnie goją po tym zabiegu. Jak się drapała czy myła, to się martwiłam, żeby tych strupków nie zdarła, ale jest okey, strupki coraz mniejsze.
Z witaminką C radzę sobie. Robię herbatkę z pokrzywy, taką ekspresową i na jej bazie dodaje zmielony pokarm z ziołami, potem 3-4 krople wit. C i smak się polepsza, także na początku świnia się wykręca, ale potem już je ze strzykaweczki ze smakiem.
Uczę ją przychodzenia na odgłosy cmokania, co się przydaje, jak świnka wejdzie w jakieś wąskie miejsce albo się schowa między meblami w pokoju. Oczywiście z tym się wiąże zawsze jakiś smakołyki- nagroda. Będziemy żyć w zgodzie dalej, bo teraz rodzinka jest komplecie.
Pozdrawiamy z Łowicza, życzymy zdrowia, spełnienia planów i marzeń w Nowym 2016 Roku i dużo sił oraz cierpliwości dla wszystkich Pani tymczasów.
I żeby każdy Tymczas szybko znalazł swój domek. "