Nie myślałam, że teraz z tej strony padnie cios, ale jest bardzo źle z Leonkiem

Ogólnie świnki nasze są mało ruchliwe podczas upałów. Leon zwłaszcza, bo długowłosy (choć ostrzyżony). Jednak wczoraj jeszcze w dzień normalnie jadł, wieczorem widziałam, że coś jest nie tak - tylne łapki szwankowały, nie chciał jeść... pomyślałam, że upały załatwiły mi świniaka... że może nie przetrwać nocy. Ale przetrwał. Rano zjadł trochę bazylii, mięty i siana, podetkniętych wprost pod nos. Dotrwał do godzin otwarcia lecznicy. Rokowania są... no raczej kiepskie. Ma zapalenie płuc, ale ono nie jest takim problemem, jak prawdopodobne zapalenie jelit

Padło pytanie, czy mógł zjeść coś trującego, coś nietypowego, ale przecież nie dawaliśmy im nic nadzwyczajnego - dostawały tylko to, co zawsze. Ma też gorączkę, choć wczoraj jeszcze dotykałam jego uszu i wydawały mi się normalne, nie był ogólnie gorący.
Jest teraz w szpitaliku, pod tlenem i kroplówkami... nie wiemy, co dalej, ale musimy się przygotować, że do nas nie wróci
Baran dobrze, choć jeszcze ma ropę w zębodole i może być, że kolejny ząb do usunięcia... ale nie musi, bo to jeszcze dopuszczalny okres rekonwalescencji... on w każdym razie wygląda całkiem dobrze, jak na te upały.