Dr Kasia jest zdania, żeby jej dać szansę samodzielnego urodzenia, a tylko w sytuacji nagłej - ciąć.
Bo:
1. codziennie ma robione usg - płody są duże, ale trudno określić wiek, nie ma żadnych objawów stanu zapalnego, wody w jamach, czy czegokolwiek, więc nawet jeśli jeden płód jest rzeczywiście martwy, to może się mumifikować.
2. codziennie jest badana ogólnie i czuje się świetnie, je bez opamiętania, bobczy i skacze;
3. Przenoszenie jej do DT miałoby sens, gdyby nie potrzeba monitoringu, a tak, to byłby dodatkowy stres i mniejsza możliwość reakcji.
4. Raczej nie zagraża jej nic "nagłego" w sensie, że objawy zbliżającego się porodu byłyby widoczne co najmniej kilka godzin wcześniej, więc będzie czas na reakcję.
Zgodziłam się, zwłaszcza, że nie mamy teraz żadnego DT o rzut beretem od lecznicy.
No to będziemy codziennie się dowiadywać.
Prośba ogólna - jeśli ktoś będzie w Mv, niech pamięta o naszych żarłocznych szpitalnych babach: Dorci i Donnie, i podrzuci zawsze coś zielonego. Nieopodal jest Simply i Biedronka, w obu warzywa są niedrogie. Dziewczynki będą wdzięczne!
