Re: Sierściuchy i...
: 02 lip 2020, 22:10
Morus usiłuje zaprzyjaźnić się z Gryzeldą. Ari zrozumiała, że została sama. Lezie do człowieka. Tuli się. I gryzie. Nie może sobie miejsca znaleźć. Znowu mam na kocykach richelie zębem haftowane. Mało kocyka, dużo haftu. Otoko podrywa Szamana, ale związek pozostaje nieskonsumowany, bo czarownik bardzo wysoko się ceni. Zwiewa na daszek, a zanim wdrapie się tam gruby kumpel, po magiku nie ma śladu. Zawiedziony Romeo z hukiem zeskakuje w pościgu za przystojniakiem zainstalowanym już na drugim daszku. I ponownie spotyka go zawód, bo zanim się wlezie na górę, prestigidatora tam już nie ma...
Sezamek jest stworem wybitnie nocnym. Niemal go nie widuję. Tylko jadło znika, stąd wiem, że wszystko z nim w porządku. Babiniec świński leniwie zalega i chciwie obżera się trawą. Wychodzę do pracy rano, wracam wieczorem i padam na twarz. Dni mijają, a końca pakowania nie widać. To nieprawdopodobne, ile człowiek klamotów gromadzi z upływem czasu. Same "przydasie". Absolutnie niezbędne do zawodowej egzystencji. Poszłam dziś do zoosklepu po kartony, bo mi do przeprowadzki potrzebne w dużej ilości i sobie u nich zaklepałam. Wróciłam z maluchem... Śliczne puchate Haru. Jutro wet, bo tylne łapki są uszkodzone... Mam nadzieję, że uda się odchuchać. Może trafi do domku, jak Toto i Haridasi...
