Nic dodać, nic ująć.
APL strong and bones sprawił, że ząb turbulencki odrósł błyskawicznie, mam nadzieję, że mocniejszy.
Panna też nareszcie przestała wariować z wagą, ma teraz taką w miarę akceptowalną, w granicach 1350.
Wybieramy się do Medicavetu w przyszłym tygodniu, jak tylko wyzdrowieję (po wrednym wirusie zrobiło mi się zapalenie oskrzeli), przegląd u Turbuli, oraz, niestety Grawa z tą zmianą skórną, bo draństwo nadal jest mimo imawerolu i nizoralu. Na początku się jakby poprawiało, bo się przestało łuszczyć, ale cały placek jest ewidentnie chropowaty, strup jakby. Grzyb, nie grzyb, pokazać trzeba. Piorę wszystko w occie i wirkonie na wszelki wypadek. Wizyta zapowiada się rewelacyjnie, mam nadzieję, że będzie choć trochę mniej dramatyczna niż badanie norników Porcelli
oto Jej Futerniczość jeszcze przed kąpielą, co widać po podgardlu
nie ma jak rogal
