Porcello, nie! Homer ma swojego osobnego indyka
Uważam, że to jeden z lepszych dowcipów Zaraz po:
Ja: Homer, wstawaj, idziemy na spacer!
Homer: Indyk?? Czy ktoś powiedział: indyk???
Jestem twarda jeśli chodzi o zwierzęce diety. Np żeby nie wiem co, nie dam Żurkowi nic świeżego, choć korci mnie okrutnie ta przepiękna, prześwieża, przesoczysta, przecudowna trawa i inne zielone pyszności... Bo zaraz będzie sraka, a zbyt długo pracowałyśmy z mamą nad obecnym dobrym stanem. A Homerowi żeby nie wiem co, nie zmienię już diety ani ilościowo ani jakościowo, bo: nie chcę, żeby miał znowu kamienie, nie chcę żeby miał sraczkę (a wbrew temu, że to pies kundlowy i nie wiadomo skąd to brzusio ma delikatny...) i nie chcę żeby miał nadwagę, bo nie biega, więc kondycją nie utrzyma wagi, tylko dietą. Dlatego rzadko kiedy dostaje smakołyki ponadplanowe... Jasne że mi przykro, że nie dostanie czegoś "ze stołu", ale jak nie będę pilnować, to Mig też nie będzie i wtedy będzie się źle działo...