Piszę, żeby napisać, co u nas.
A więc.
Rozpoczęliśmy już zbiory na suszenie. Właściwie ostatnio to wszystko samo schnie już na polu...
Miecio to kluska i już wiem dlaczego... Moja mama robiąc kulkę dla Żurka, robiła też dla Miecia. I dobrze, mielone ziółka i korzonki mu nie zaszkodzą. Tyle, że wczoraj się dowiedziałam, że mama dodawała do mietkowej kulki karmy ratunkowej Żurka body build... Nie wiedziała, że to jest na budowę masy...
Homerowi gorąco, traci futro o każdej porze dnia i w każdym miejscu mieszkania...ale najmniej na furminatorze, którego nie lubi... Kontrolne usg nie wykazało kamieni. Przestał lubić suchą karmę urinary, zmieniłam na hills, po tygodniu też przestał lubić, zamówiłam trovet. A teraz dr Judyta mi mówi, że ten skubaniec na pewno mnie sprawdza, kiedy się ugnę i zacznę mu dawać samego indyka... Dziad jeden, niedoczekanie jego. Mam mu najwyżej 20 minut trzymać żarło, jak nie zje, to zabrać i dopiero o następnej porze dać.
Tymczasy powoli się oswajają, mają całkiem spory wybieg. Sypię im nieco trocinek i futerka im ładnie pachną drewienkiem.
Teraz o Żurku. Tu trochę gorzej. Nabrał już naprawdę ładnej masy 907 (dla porównania, rok temu, jak trafił w maju do Judyty i miał zabieg na zęby pod narkozą, to ważył 794). I w zeszły czw zobaczyliśmy krew na macie. W piątek pojechałam do szpitala w Gdańsku na usg i diagnoza - zapalenie prostaty. Antybiotyk i do kontroli za tydzień, ewentualna kastracja do rozważenia. Jako że to nie był świnkowy wet, to po weekendzie pojechałam do Judyty i zrobiliśmy badanie sików oraz korektę ząbków, bo zaczął brzydko jeść i tracił na wadze. W środę, czyli dziś, mieliśmy usg u jej weta od usg - brzuszek wygolony, diagnoza o prostacie odrzucona, pęcherz ok, ale nerki w fatalnym stanie. Duże złogi wapniowe oraz coś tam jeszcze, co powoduje, że mają bardzo złą "konsystencję". Do tego kamień w płacie wątroby. Pobraliśmy krew. Kamieniem mam się nie przejmować, natomiast za nerki trzeba się wziąć - jutro po wynikach krwi będziemy decydować. W sikach - stan zapalny i krew. Antybiotyk do kontynuowania. Waga nieco w dół, ale już wolniej. Ogólne samopoczucie nie jest złe, to jest jednak dzielny świnek. Z gołym brzuszkiem. Podejrzewam, że Mietek chętnie by mu tam wszystko wylizał.......

Ale nie ma tak dobrze.
O życiu prywatnym nawet nie będę wspominać, bo to już by było za wiele. Powiem tylko - zdrowie i rodzina jest najważniejsze, bo jak tu coś nie gra, to człowiekowi trudno się trzymać w kupie. Bo to, że w pracy ktoś wkurza, to jakoś można to ogarnąć.
Cieszę się tylko, że nie najgorzej zarabiamy, to nie muszę się martwić o leczenie zwierzaków...
Poza tym: byle do grudnia
