Pytanie główne. Jak to jest w końcu z nasionami i zbożami. Tak, czytałam, że nie są dobre, bo świnka może się zakrztusić, a same zboża ogólnie źle na nie wpływają, Jednak mam obecnie taką sytuację, że zaczynam być nieco zdesperowana i zastanawiam się nad włączeniem chociaż kukurydzy do diety jednej ze świnek. Co mogę dać jeszcze by podbić wagę? To tak w ramach pytania, teraz tło.
Ninę adoptowałam w wieku ok. 2 lat (tak twierdziła właścicielka) z ogłoszenia w 2019 po śmierci Kapi (adoptowanej z SPŚM Blandy). Od początku była mała (ogólnie w budowie w porównaniu do drugiej świnki Bary - SPŚM Kolendra), ważyła w granicach 600g. Na początku przyszła w pakiecie z wszołami, których się pozbyliśmy. Badania kału w normie, e.cuni nagatywne. Przed naszym wyjazdem z Polski obie świnki przeszły sterylizację. Po przylocie do Anglii, Nina ważyła między 550-600g. Ta waga ciągle się utrzymywała, lekarze tutaj powiedzieli na kontroli, że wszystko w porządku. Waga zaczęła być na stałe ok. 550g. Ta waga, ciągły apetyt i jej nadaktywne zachowanie nie dawało mi spokoju, zaczęłam czytać i doszłam do wniosku, że to tarczyca. Poszukałam lekarzy specjalizujących się w małych ssakach, umówiliśmy się na wizytę (długi czas oczekiwania, bo pandemia). Dwa tygodnie przed wizytą Nina zaczęła świszcząco oddychać, co zaczęło się błyskawicznie zamieniać w charczenie, waga spadła do 500g. Pojechaliśmy pędem od jedynej kliniki czynnej 24h (była Wielkanoc tego roku wieczór), bo lekarze do których byliśmy umówieni, choć przyjmowali w pilnych przypadkach, akurat byli na urlopie. Badanie wykazało płyn w płucach, RTG zrobić nie chcieli, bo stan na to nie pozwalał. Dostała antybiotyki, przeciwzapalne, była pod tlenem. Na następny dzień diuretyk. Ogólnie już nas nastawiali na usypianie, ale zjawiła się Pani doktor z Czech i powiedziała, byśmy spróbowali w innej kilnice (podała adresy), a dopiero jak się znacząco pogorszy, przyjechali by uśpić prosiaka. Zrospaczeni, ale z pewną nadzieją zabraliśmy ją do domu. Wizytę w nowej klinice mieliśmy na kolejny dzień. Godzinę przed wizytą zero charczenia, okaz zdrowia, ale umówiliśmy się na kompleksowe badania. RTG wykazało powiększenie serca (50%) tętno 320, wyniki krwi prawidłowe, tarczyca w porządku. Zalecone leki Cardialis (raz dziennie), Vetmedin (dwa razy dziennie), Frusol (w przypadku świszczenia, używaliśmy dwa razy w ciągu miesiąca). Podczas używania drugi raz Frusolu wystąpiło porażenie tylnych nóg (niecały tydzień temu), odstawiliśmy przypuszczając wypłukanie elektrolitów, zwiększyliśmy podaż wit. C i dodatkowo dajemy warzywa bogate w wapń. Dodatkowo uszczerbał się, potem wypadł jeden dolny siekacz. Na kontroli dwa dni temu (5.05) doktor stwierdziła, że mogła przejść mikro udar (wysokie tętno ), nakazała stosować ciągle Cardialis i Vetmedin, zęby stwierdziła, że same się powinny uregulować, jak nie to dopiero wtedy przyjść na spiłowanie (nie obcinają wcale, bo zwiększa to szansę na pęknięcia - pytaliśmy, bo sami chcieliśmy kupić cążki, by mieć w razie W). Ogólnie od czasu przyjmowania leków, świnka się uspokoiła, stała się bardziej miziasta, ale ta waga...obecnie wacha się między 460-520g. Je normalnie, pije normalnie. Dla porównania Bara ma 1,2kg

tą z kolei trzeba by odchudzić, choć je dużo mniej niż Nina. Dlatego nie wiem jak podejść do tematu. Karmiliśmy ją już poza klatką, ale to niewiele dawało. Trzeba dodać, że porażenie nóg niebardzo jej przeszkadza (choć się czasem zatacza na boki), aktywność jest normalna. Już nie wiem, czy jest niedodiagnozowana (czy leki są ok?), czy zmienić znów lekarza, czy zacząć ją tuczyć karmami z nasionami

Macie jakieś pomysły? Co do jedzenia - Cavia Complete, siano, warzywa i porcja świeżej trawy. Dodatkowo owoce jak jabłko, gruszka, sporadycznie mandarynka.