Futrzane stado Paprykarza

Tutaj opowiadamy o naszych pupilach.

Moderator: pastuszek

Regulamin forum
Tematy nie odwiedzane dłużej niż 90 dni będą usuwane.
ODPOWIEDZ
paprykarz

Re: Futrzane stado Paprykarza-dom wariatów

Post autor: paprykarz »

Dzisiaj od rana zagadka. Zgadnijcie kto wylądował w tej dziurze? :glowawmur:
Obrazek
Awatar użytkownika
sosnowa
Posty: 15292
Rejestracja: 19 paź 2013, 11:11
Miejscowość: Warszawa
Lokalizacja: Warszawa Saska Kępa
Kontakt:

Re: Futrzane stado Paprykarza-dom wariatów

Post autor: sosnowa »

znam niestety odpowiedź przez skojarzenie. I jak noga? bardzo się pokieryszowałaś?
paprykarz

Re: Futrzane stado Paprykarza-dom wariatów

Post autor: paprykarz »

Sosnowa - tym razem to akurat nie ja :) Aż dziwne bo z reguły "zaliczam" wszystkie dołki. Szkoda, że nie w golfie :lol:
katiusha

Re: Futrzane stado Paprykarza-dom wariatów

Post autor: katiusha »

Toffi..?
paprykarz

Re: Futrzane stado Paprykarza-dom wariatów

Post autor: paprykarz »

Bravo - wygrałaś :yahoo: W nagrodę ... Toffi pomieszka u Ciebie tydzień. Dłużej to byłaby już kara.

Jutro opowiem bo dopiero z pracy się przywlekłam. Żebym nie cierpiała z powodu nudy to Toffi obudził się dzisiaj w mega "fifą" na oku. Oko spuchnięte, zamknięte, ropa leci. Kropelki poszły w ruch. Teraz jeszcze koleżanka z pracy mnie odwoziła i go obejrzała. Toffi jako VIP ma nawet wieczorne wizyty weta w domu :lol:
katiusha

Re: Futrzane stado Paprykarza-dom wariatów

Post autor: katiusha »

:yahoo: ..Ale zaraz...Czuję podstęp Obrazek :lol:
Za oczko Tofiołka :fingerscrossed:
Awatar użytkownika
martuś
Posty: 10207
Rejestracja: 08 lip 2013, 12:25
Miejscowość: Złocieniec
Lokalizacja: zachodniopomorskie
Kontakt:

Re: Futrzane stado Paprykarza-dom wariatów

Post autor: martuś »

Toffi teraz pewnie udaje umierającego bo nie dość, że oko opuchnięte to jeszcze lekarza do domu wzywają :lol:
W Szczecinie to pewnie już wiosna na całego ;) Jak ostatnio byłam to już wszystko ładnie zaczynało kwitnąć :love:
Obrazek
paprykarz

Re: Futrzane stado Paprykarza-dom wariatów

Post autor: paprykarz »

Dzisiaj mija 10 lat od dnia kiedy zamieszkał ze mną Toffi :love:
Obrazek

Wiosna może i przyszła ale mi jakoś ciągle zimno i czekam aż przyjdzie taka wiosna cieplejsza. W niedzielę zmieniłam chłopakom opony (znaczy pazury obcięłam) i ruszyliśmy w rajd po Puszczy Bukowej. Toffi oczywiście zapragnął zachować niektóre pazury dla siebie. Co za dziad przebrzydły. Wierzgał jak gorącokrwisty rumak.

Oko Toffiego dużo ładniejsze. Rudi pozazdrościł i też się do kropienia nadstawia. Udaję, że jemu też daję kropelki (buteleczka jest zakręcona) a moja kochana ruda kuleczka cieszy się jak oszalała i czeka na nagrodę :laugh:

Łapka Megi też jakby się naprawiła. Maść działa na to wygląda. Jej oczko też już zdrowe.

Co do obiecanej opowieści jak to Toffi nurkował w dziurze pełnej wody i kawałków cegieł. Byliśmy na lotnisku Aeroklubu Szczecińskiego https://www.google.pl/search?q=lotnisko ... 66&bih=631
Z boku jest droga, którą często chodzimy. Wygodnie tam Rudolfowi piłeczkę rzucać. O taka droga:
Obrazek

Toffi biegał jak wściekły i jak to ona na spacerze "żył własnym życiem". Psiaki mają przy szelkach adresówki i znaczki- zaświadczenia o szczepieniu, więc jak biegają to dzwonią niczym owieczki na pastwisku. Przynajmniej słyszę gdzie są. No i Toffi nagle przestał dzwonić. Był i zniknął. Już podejrzewałam go o niecne plany buszowania w wysokiej trawie (po prawej stronie na fotce) i robienia tam czegoś nielegalnego. Wołałam i ... nic. Cisza. Podbiegłam i zobaczyłam tą dziurę. Serce mi stanęło. Już widziałam, że Toffi leży tam połamany albo ze skręconym karkiem. Wołałam go a on się w otworze nie pojawiał. Już wpadałam w histerię a w otworze na dole pokazała się toficza głowa. Na szczęście Toffi miał na sobie szelki szyte na miarę i były tak dopasowane, że nie miał jak z nich wyjść. Artur uklęknął i sięgnął w dziurę.Dookoła dziury grunt się zapadał. Ale wyciągnął zasrańca całego tylko brudnego jak święta ziemia. Kiedy pierwszy stres minął to się poryczłam i zastanawiałam się jaką trzeba być pierdołą, żeby na takim wielkim terenie wpaść w jedyną dziurę. Aż dziwne, że Rudolf się tam nie władował bo ten to ma szczególny talent. A Toffi dopiero co na świeżo wyrwany z paszczy ziejącego otworu .... ganiał samolocik (nie wiem jak się fachowo nazywa) trenujący lądowanie na lotnisku. A co mu będzie po jego niebie latał. Jak wracaliśmy to próbował łapać za kółko samolocik toczący się dopiero na lotnisko z hangaru.

Do domu szliśmy na pieszo bo gdzie z takim brudasem do autobusu się pakować. Weszłam jeszcze do zoologicznego bo Toffi zawsze tam szopkę robi. Psów nie wpuściłam, zostały na zewnątrz z Arturem. Toffi tak się ściekał, że dziurę wyprodukował pod sklepem. Panu, który tam sprzedaje to już "witki" opadły na ten widok. Ale pan ich lubi, zwłaszcza "adehadowca" bo on ze sklepu wynosi a ja płacić muszę.

Wieczorem się psu przypomniało, że go coś boli. Jak dotykałam szyi to był lament, chociaż za chwilę prześladował kota siedzącego wysoko na drapaku i było ok. Dałam mu leki przeciwbólowe. Rano zastałam Małża śpiącego na materacu a obok mnie Toffi wywalony podwoziem do góry. Na pytanie czemu Małż spał na materacu usłyszałam,że "Toffi stękał całą noc i wisiał nad głową. Pewnie go coś bolała i potrzebował miejsca". Potrzebował ale "łosia", który mu ju miejsce zrobił i dał się z łóżka wysiudać. :glowawmur: Oczywiście następnego dnia wieczorem Małż z psami wyszli po mnie na przystanek i Toffi leciał jak strzała do ogrodzenia sąsiadów, żeby z ich psem się "pokłócić". Jak nowo narodzony był. Tylko mnie zobaczył ... cud.. od razu uszy do tyłu i kuleje.
katiusha

Re: Futrzane stado Paprykarza-dom wariatów

Post autor: katiusha »

:o :shock: :nie_powiem: :rotfl: Ale z niego aparat!!! To ja już wiem, że Toffi jest panem domu i tylko Ty usiłujesz się słabo opierać :szczerbaty:
A przy tej drodze widzę spory potencjał zieleniny do zrywania!
paprykarz

Re: Futrzane stado Paprykarza-dom wariatów

Post autor: paprykarz »

Nie, nie, nie. Od rządzenia jestem ja. Ale z moim Mężem to ciągle Toffi próbuje wojny podjazdowej. Ciągle między nimi jest "gorąca linia" heheheh.

Potencjału zieleniny z lotniska nie wykorzystuje bo to blisko głównej drogi. Jako, że mieszkam przy Puszczy Bukowej https://www.google.pl/search?q=Puszcze+ ... 66&bih=631 to tam jest główny punkt zbiórek i cateringu dla świnek.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nasze świnki”