Dwa miesiące minęły od ostatniego pisania
To napiszę cuś znowu, bo mi wątek zwiną
Ostatnio było wesoło, bo świnek w porywach miałam do 14-stu

. Co skończyłam klatki sprzątać, to trzeba było od nowa zaczynać. A chórki jakie w porze karmienia

. Teraz już jest luzik- tylko dwa tymczaski mi zostały- Aro i Zbyszko. oraz jeden grubasek na hoteliku- wszyscy tak spokojni, jakoby ich wcale nie było.
Dziewięć ryjków.
W marcu mieliśmy dwie małe rocznice.
13.03- minęły trzy lata, jak jest z nami Kubuś:)
22.03- minęły trzy lata, odkąd adoptowałam Gucia i Cezara(*)- dwie laboświnki.
Oj, zadziało się wtedy! Z dwóch świnek nagle zrobiło mi się pięć, a życie w naszym domu przewróciło się do góry nogami i trwamy w tym stanie do dziś.
Ostatnio Gucio miał korektę trzonowców. Nie wiem, jak to się stało, że świnka, która ma stały dostęp do siana i jest (moim zdaniem) dopilnowana- wyhodowała sobie mostek.. Ech.. Jak widać wszystko jest możliwe.
No ale już jest ok. Za jakiś tydzień mamy się stawić na kontroli. Mam nadzieję, że to był jednorazowy epizod.
Mam stadko w średnim wieku, więc muszę wzmóc czujność. Tym bardziej, że problemy z zębami ma też Junior, a Teddy cierpi na zmiany zwyrodnieniowe kręgosłupa i ma problemy z chodzeniem.
Ale się nie dajemy.
Kilka fotek z rodzinnego albumu:
Wygrzewamy się w porannym słońcu
"Biegamy" na wybiegu
Kubuś i Teddy- zawsze trzymają się razem:)
Junior- jak na prawdziwego faceta przystało- wystawia się do miziania pod bródka
Leszek
Simon

Pozdrawiamy
