Marysia została adoptowana przez nas w styczniu 2014 roku. Przyjechała do nas aż z Mrągowa od Mysz. Była świnką indywidualistką ale z naszym świnkiem Łatkiem

całkiem dobrze się dogadywali... teraz znowu mogą się spotkać gdyż Łatek odszedł 8 miesięcy temu. W tym czasie Marysia trochę schudła więc zabraliśmy ją do lekarza (dobrego leczy świnki z forum). Do niczego nie można było się ewidentnie przyczepić poza jedną niewielką cystą na jajniku, która miała być obserwowana. Gdzieś dwa tygodnie temu zaczęła grymasić z jedzeniem więc od razu zaczęłam ją dokarmiać ręcznie a poza tym jeszcze sama sobie skubała. Od razu poszliśmy do weta i w badaniach doszła cukrzyca i powiększona wątroba i zapalnie pęcherza, a także zapadła decyzja o sterylizacji gdyż cysta też powiększyła się. Musieliśmy działać szybko gdyż doszło jeszcze krwawienie z dróg rodnych. Także zabieg odbył się 2 dni temu i udał się ale jak to często bywa pacjent zmarł. Od dnia zabiegu była już 100% na ręcznym karmieniu ale słabła z każdą godziną. Wczoraj była na dziennym pobycie w lecznicy (lekarstwa, kroplówki , obserwacja).
Dziś sama podjęła decyzję i odeszła za tęczowy most jak tylko rano do niej przyszłam.