Byłyśmy z Tasią w MV i spotkałam tam przesympatyczną osobę. Niestety wstyd się przyznać, ale jak słyszę kwiki Tasi z chirurgii a potem widzę ją zakrwawioną to głuchnę i ślepnę. Tak się skupiam psychicznie na Taśce, że nie zapamiętuje wszystkiego co się do mnie mówi. I wstyd, dlatego bardzo proszę osobę, z którą rozmawiałam o ujawnienie się. Bo mi głupio, że nie zapamiętałam imienia.
Nie wiem nawet z kim była, chyba z dwoma prośkami. A mówiła nawet ich imiona. No niestety starość nie radość.

Śpieszyłam się do Poli i reszty menażerii i wyszło jak wyszło. Eh.
Tasia standard. Antybiotyk, czyszczenie rany, przeciwbólowy i na dodatek zastrzyk ze sterydem bo dr Kasia podejrzewa problemy immunologiczne. Nie wierzę, że to alergia ale bardzo bym chciała, żeby się na to znalazł trafiony lek. Próbujmy może ten steryd coś da. Dziś z Tasią walczyła sympatyczna dr Ola.
Mam zmienić maść i przemywać spirytusem. Ale tak naprawdę rezultat da chyba tylko antybiotyk. Kiedyś mnie sąsiedzi podadzą do Sądu za dręczenie zwierząt, bo Taśka urządza takie syrenie alarmy nim jeszcze ją ukłuje. Kochana świnka.
