Jest mi tak przykro.. i czuję się cholernie winna. Niby wiem, że na zapalenie płuc nie mamy wpływu, niby wiem, że rozwija się bezobjawowo ale cały czas myślę kiedy mogło go przewiać i jak to się stało, może to było jak go do mnie wiozłaś a może trzeba było balkonu nie otwierać.. Nie wiem. Najbardziej przerażające znów dla mnie jest tępo rozwoju choroby, dlaczego najpierw te nasze świniaki nie pokazują, że jest źle a później nie możemy nic zrobić.. Też żałuję, że nie zabrałam go od razu w poniedziałek w nocy do weta 24h ale wtedy jeszcze nie wyglądało tak źle a bałam się że na Mieszka tylko pogorszą, bo zupełnie im nie ufam

Miałam nadzieję, że w AKW jednak nie spaprają ale już zupełnie po moich ostatnich przeżyciach z nimi i teraz tym co zrobili nie wierzę w nich i jestem przerażona tym, że w tak dużym mieście nie mamy gdzie biec po pomoc w razie nagłego przypadku..