Moi też trochę wychodzą z ukrycia przy ludziach (biorę ich na ręce co jakiś czas - na krótką chwilę).
Pampers sobie spokojnie chodził po klatce, aż zauważył, że na niego patrzę. Zamurowało go na chwilę, potem bardzo powoli się poruszał, idąc niczym zahipnotyzowany żółw... A gdy już powolusiu okrążył kartonik z sianem tak, że znalazł się naprzeciwko wyciętej w nim dziury, nagle wystrzelił tak, że w ciągu ułamka sekundy już był zakopany w sianie. Myślałam, że się posikam ze śmiechu.
