To się po prostu stało zbyt szybko i nagle

. Ja do tej pory łapię się na tym, że coś mówię do Małej

.
Tak bardzo się cieszyłam, że obie trafią w dobre ręce i to jeszcze razem, bez stresów rozłąki...
Pipi wykiziana, wytulona, zjadła sporo sianka i śpiocha pod półką. Wieczorem puszczę ją z moimi prosiakami żeby trochę się psychicznie odstresowała, chociaż nie wiem co z tego wyjdzie, bo te moje świnie to takie paszkwile wredne, że ehhh... no ale przynajmniej pobiegają.