Oj ładny ładny...
Diego to już zdecydowanie nasz stary dobry żarłok

Nieustannie nieśmiało wygląda na mnie i pokwikuje tak jakby mówił:
"No wiem że dopiero dałaś mi buraka i mam jeszcze różowy pyszczek ale może coś by się jeszcze znalazło w lodówce?"
A niech no wejdę do kuchni!
Peper też czuje się już dobrze, nareszcie przestał się drapać, została nam już tylko jedna dawka iwermektyny (znowu mogę go normalnie głaskać, wcześniej był mocno przeczulony na dotyk).
A Vito? Zaskoczył mnie, nigdy nie był typem świnki kolankowej, Vito to raczej taki wścibski glina w naszym stadzie

(siedzi w spokoju, nagle wpada jak dziki na górę i podskakuje do Pepera, aż chciałoby się mu w pyszczek włożyć słowa "A co tu się wyrabia Panie obywatelu, he?") Twardziel, który dziś pokazał swoją delikatną stronę. Ułożył mi się pod szlafrokiem i rozplacał na brzuchu tak że tylne łapki zwisały mu po bokach. Do tego ziewanie i układanie łebka na boku. Może jeszcze będzie z niego miziak
