Nastroszone futerko, osłabienie, lgnięcie do ciepła
: 24 sty 2017, 13:25
Witajcie. Po raz kolejny zwracam się o pomoc...
W 2014 roku przygarnęłam ze Stowarzyszenia świnkę. Dotąd miała się świetnie. Od niecałego tygodnia Ryjek zachowuje się dziwnie: siedzi w kącie albo na pięterku z nastroszonym futerkiem, przymyka oczy, widać że oddycha jakby ciężej. Kiedy go wystawiłam poza klatkę, żeby sprawdzić czy będzie biegał, szybko uciekł pod kaloryfer i zakopał się w szmatkę. Dopiero mocno opatulony był w stanie się położyć i spokojnie zasnąć. Dotykany i przenoszony w zawiniątku nie stawiał oporu, jakby mu było obojętne, co się z nim dzieje. Byłam w piątek u weta, dostał antybiotyk. Jest trochę lepiej, je nieco więcej i nie trzeba mu w tym pomagać, a wczoraj wybrał się na spacer po klatce (niestety drugi samiec dał mu w kość i szybko wrócił na pięterko). Szczerze mówiąc nadal mnie niepokoi jego ospałość, bezruch. Mam wrażenie, że dużo pije (choć może to tylko moje odczucie, bo sama go poję). Jego oczka są jakby mniejsze, zapadnięte, futerko nadal nastroszone.
Czy ktoś miał podobnie? Wybieram się do weta po raz drugi, ale chciałabym też poznać Wasze opinie. Czy jest się czym martwić, czy po prostu leczenie tyle trwa i wystarczy obserwować?
I druga sprawa: starsza świnka nie toleruje go w takim stanie. Tzn jak tylko jeden drugiemu wejdzie w pole widzenia, to starszy robi się agresywny i atakuje lub próbuje przeganiać. Mam tak za każdym razem, kiedy jednego z nich wezmę do weta. Chciałabym, żeby miały świadomość swojej obecności i nie odzwyczaiły się od siebie, z drugiej strony nie chcę niepotrzebnie narażać młodszej świnki na ataki. Co robić?
W 2014 roku przygarnęłam ze Stowarzyszenia świnkę. Dotąd miała się świetnie. Od niecałego tygodnia Ryjek zachowuje się dziwnie: siedzi w kącie albo na pięterku z nastroszonym futerkiem, przymyka oczy, widać że oddycha jakby ciężej. Kiedy go wystawiłam poza klatkę, żeby sprawdzić czy będzie biegał, szybko uciekł pod kaloryfer i zakopał się w szmatkę. Dopiero mocno opatulony był w stanie się położyć i spokojnie zasnąć. Dotykany i przenoszony w zawiniątku nie stawiał oporu, jakby mu było obojętne, co się z nim dzieje. Byłam w piątek u weta, dostał antybiotyk. Jest trochę lepiej, je nieco więcej i nie trzeba mu w tym pomagać, a wczoraj wybrał się na spacer po klatce (niestety drugi samiec dał mu w kość i szybko wrócił na pięterko). Szczerze mówiąc nadal mnie niepokoi jego ospałość, bezruch. Mam wrażenie, że dużo pije (choć może to tylko moje odczucie, bo sama go poję). Jego oczka są jakby mniejsze, zapadnięte, futerko nadal nastroszone.
Czy ktoś miał podobnie? Wybieram się do weta po raz drugi, ale chciałabym też poznać Wasze opinie. Czy jest się czym martwić, czy po prostu leczenie tyle trwa i wystarczy obserwować?
I druga sprawa: starsza świnka nie toleruje go w takim stanie. Tzn jak tylko jeden drugiemu wejdzie w pole widzenia, to starszy robi się agresywny i atakuje lub próbuje przeganiać. Mam tak za każdym razem, kiedy jednego z nich wezmę do weta. Chciałabym, żeby miały świadomość swojej obecności i nie odzwyczaiły się od siebie, z drugiej strony nie chcę niepotrzebnie narażać młodszej świnki na ataki. Co robić?