Zgłaszam się do tablicy
Panna Idka wyhodowała sobie guza pod prawą pachą, miała wtedy ok 1.5 roku i wcześniej nie chorowała.Stan ogólny bardzo dobry.Po wizycie w lecznicy zapadła decyzja o operacji. W trakcie zabiegu okazało się że guz wrasta dość głęboko wgłąb dołu pachowego, nacieka naczynia i w następstwie zabiegu doszło do porażenia łapki.Świnia po zabiegu była zaskoczona tym że nie może stanąć na obie łapki, próbowała ją podciągać ale nie za bardzo się to udawało.Pełzała ciągnąc bezwładną łapkę...Po zdjęciu szwów rana się rozeszła a po jakichś 2 dniach Idka zaczęła sobie obgryzać pazurki a potem paluszki...łapka spuchła i nie było co się bawić w antybiotyki...Amputacja wysoka na wysokości kości ramiennej - 2 tygodnie po pierwszej operacji.O dziwo po drugim zabiegu Idka szybciej doszła do siebie i nawet sprawniej chodziła, jakby jej ulżyło.Do czasu zdjęcia szwów miałyśmy antybiotyk i przez parę dni lek p/bólowy.Po zdjęciu szwów została ranka wielkości 5mm którą płukałam Octaniseptem i stosowałam do środka Iruxol żeby oczyściła się ze wszystkich martwiczych tkanek.Po ok 2 tygodniach ranka ładnie się zamknęła.
Idka miała początkowo problemy z utrzymaniem równowagi, chodząc wykrzywiała sobie grzbiecik, parę razy zaryła noskiem w podłoże.Ale szybko nauczyła się radzić sobie w życiu na trzech łapach.Potrafi stanąć słupka, bryka, przemieszcza się całkiem sprawnie, siedząc mi na kolanach potrafi wskoczyć mi na klatę.Zdolna bestia!
Od zabiegu minęło już ok 1.5 roku i nie mamy żadnych komplikacji.
Mam nadzieję że Kogutka nie będzie musiała przez to przechodzić i łapkę da się uratować ale sama widzę że brak łapki to nie koniec świata.