ANYA pisze:
Tez mam schizy. Jeszcze mi nigdy zadna swinka nie odeszla wiec sobie nie wyobrazam, ze kiedys tam bede musiala zalozyc watek. Albo co gorsza zakopac swinke.
ja myślałam, że mnie to nie dotyczy. jak oglądałam zawsze In memoriam to sobie myślałam: całe szczęście, że moje prośki są dobrego zdrowia. w ogóle nagła śmierć prośka była w moich wyobrażeniach absurdem,czymś co mnie nie spotka. I to było straszne - chyba najgorszy był moment zawożenia na sekcję, jak sobie myślałam, że mój Zoltarek leży sam w zimnej lodówce
wiecie, w pracy mojej też mamy zgony, ale jest zupełnie inaczej. też się dba, pielęgnuje, ale człowiek sam mógł podejmować decyzję, które wpłyną na jego zdrowie (w 98% przypadkach). a taki mały prosiak? jak mu nie dasz jedzenia to nie poprosi, jak go coś boli, nie powie. jest zupełnie inaczej. jesteśmy jeszcze bardziej odpowiedzialni za ich życie, bo bez nas sobie nie poradzą.
przechodząc do przyjemniejszych rzeczy: cieszę się, że u Małej to nic strasznego

szybkiego powrotu do kondycji
