Mysle, ze ja za duzo martwie sie o moje swinki i stad te sny. Tyle swinek choruje i odchodzi na forum, ze skreca mnie na mysl, ze nam moze przytrafic sie to samo. Ja czasami godzinami siedze i obserwuje moje swinki a jak tylko uslysze inny dzwiek to zaraz panikuje.
A z milszych rzeczy:
Chcialam dzisiaj obciac pazurki mojemu nawiekszemu panikarzowi, czyli Lewisowi, bo ma strszne. Obcielam niewiele, ale wiecie co sie stalo? Lewis zaczal mnie gryzc i tak sie drzec i wyrywac ze polozylam go sobie na piersiach i przytulilam, zeby go uspokoic.
Lewis westchnal i polozyl glowke na moim ramieniu. Mizialam go delikatnie a on ziewnal sobie i rozwalil sie, przymknal oczka i zaczal chrumkac tak delikatnie

po chwili sie bardziej wyciagnal i tak lezal dosyc dlugo wtulony w moja szyje. Rany to moja pierwsza swinka ktora zasnela u mnie
Ryanowi tez chcialam obciac pazurki ale mial tylko jednego brzydkiego. Reszta pazurkow jak u malucha. Przezroczyste i tak krotkie, ze nie ma nawet jak podciac. To pewnie od biegania. Mialam go na sofie ale podnioslam kluske zeby polozyc sobie na brzuch i wymiziac, a kluska stwierdzila, ze ok ale musi zabrac ze soba lodyge selera ktory dostal za obejrzenie pazurkow. Tak wiec Ryan byl tak zajety jedzeniem, ze chyba nie zauwazyl, ze go podnosilam, bo jedzonko zostalo w zebach, a Ryan jest jedyna swinka u ktorej podniesienie graniczy z cudem, bo sie tak szarpie i gryzie. Karmilam go na moim brzuchu i glaskalam, mizialam...jaki on jest sliczny i aksamitny. Zdjecia tego nie oddaja. Ryan zamyka oczka jak mizia sie jego uszka falbankowate.