cieszymy się bardzo, wycałować dupki w takim razie
a ja mam prywatę teraz do Lucka...
Lucuś, kochany ty mój prosiaku, pewnie mało cię to zainteresuje, ale donoszę przez grzeczność i pamięć, że twoja 5-letna "dręczycielka", od której cię podstępem uratowałam ponad rok temu (z ciocią Anią) i przekazałam pod opiekę cioci Marcie - zmarła...
dla "Baby Jagi" (a Jadzia miała na imię...)

- mimo wszystko -
ps.
pewnie będzie mnie teraz nawiedzać w snach, bo skłamałam Jej wtedy, że nie przeżyłeś wizyty u weta, ale to było w dobrej wierze, więc bądź zdrów prosiaczku, długo żyj i bądź szczęśliwy ze Stefankiem, zasłużyłeś na to
przyjadę do Was wszystkich, jak tylko Ciotka Marta da mi znać, kiedy w końcu będzie miała chwilkę wolną
