Moje kochane świnki (po)morskie..
Moderator: silje
Re: Moje kochane świnki (po)morskie- Gucio bardzo chory
Reniu, próbowałaś podać mu dopyszcznie glukozę? Też poprawia apetyt.
- kimera
- Moderator globalny
- Posty: 3165
- Rejestracja: 07 lip 2013, 20:54
- Miejscowość: Łódź
- Lokalizacja: Łódź
- Kontakt:
Re: Moje kochane świnki (po)morskie- Gucio bardzo chory
Glukoza bardzo pomaga. Bobcio też ledwo trzymał się na nóżkach, ale po zastrzykach z glukozą obudził się trochę i chętniej je papkę, a nawet sam coś poskubie. Papkę robię sama, specjalną mieszankę: CC, siano/sieczka, płatki owsiane, mniszek, mięta, pietruszka, kozieradka i do tego dodaję przed karmieniem Sinlac. Mięta i pietruszka jako przyprawa do smaku, a mielone nasiona kozieradki głównie dla ich dobroczynnego wpływu na trawienie.
- silje
- Moderator globalny
- Posty: 8074
- Rejestracja: 07 lip 2013, 21:24
- Miejscowość: Sztum/Czernin
- Lokalizacja: woj. pomorskie
- Kontakt:
Re: Moje kochane świnki (po)morskie- Gucio bardzo chory
Walczymy nadal.
Dzięki wielkie za wszystko co piszecie, za wszystkie rady i wsparcie dla nas.
Zawsze coś znajdę, czego mogę się uczepić i wypróbować.
Rano Gucio wyglądał znowu fatalnie, więc pierwsze co zrobiłam, to wlewka podskórna z NaCl plus oczywiście kolejna próba dokarmiania. W nocy udało mi się wmusić 2x ok 7,5ml- cienko, wiem. Ale on pluje i wykręca się na wszystkie strony- jakoś na to jeszcze siły znajduje.
W sumie już od piąktu wygląda, jakby się poddał. Stanowczo odmawia jedzenia i w ogóle nie interesuje go to, co się w koło dzieje.
Ale ja mu nie dam tak łatwo odejść, o nie. Nie teraz. Nie w ten sposób.
Od rana latałam za składnikami do owego "kotleta", zwłaszcza za Duphalyte.
Udało mi się porozmawiać z Dr Kasią- zleciła Furosemid 3xdz po 0,3-0,4ml oraz Metoclopramid 3x 0,2ml.
Plus kotlet, ale bez Glukozy, bo muszę bardzo uważać na ilość podanych płynów, bo nie wiemy dokładnie w jakim stanie są płuca i nerki i boimy się kolejnego obrzęku płuc.
Po kotlecie Gucio jakby wyraźniejszy, nie leży już jak betka, tylko się zwinął w swoim legowisku i czasami troszkę się kręci.
Kurde, mam straszne wyrzuty sumienia, że przekombinowałam w tych swoich staraniach w wale o jego zdrowie i w konsekwencji znalazłam się u tego onkologa. Było się dobijać drzwiami i oknami do Medicavetu- znaczy się mailowo i telefonicznie-do skutku. - i nie odpuszczać, kiedy się nie udaje. Ale jestem zbyt mało namolna i szukałam ratunku gdzie indziej, ech. I jakoś słabo mnie pociesza moja dobra wola, która mnie napędzała do działania.
Jestem też w kontakcie z naszą Panią Doktor, która nas na miejscu (no prawie) wspiera.
Dobrze, że mam mały urlop, bo na niczym kompletnie nie potrafię się skupić.
Gucio, Gucio, Gucio...
Dzięki wielkie za wszystko co piszecie, za wszystkie rady i wsparcie dla nas.
Zawsze coś znajdę, czego mogę się uczepić i wypróbować.
Rano Gucio wyglądał znowu fatalnie, więc pierwsze co zrobiłam, to wlewka podskórna z NaCl plus oczywiście kolejna próba dokarmiania. W nocy udało mi się wmusić 2x ok 7,5ml- cienko, wiem. Ale on pluje i wykręca się na wszystkie strony- jakoś na to jeszcze siły znajduje.
W sumie już od piąktu wygląda, jakby się poddał. Stanowczo odmawia jedzenia i w ogóle nie interesuje go to, co się w koło dzieje.
Ale ja mu nie dam tak łatwo odejść, o nie. Nie teraz. Nie w ten sposób.
Od rana latałam za składnikami do owego "kotleta", zwłaszcza za Duphalyte.
Udało mi się porozmawiać z Dr Kasią- zleciła Furosemid 3xdz po 0,3-0,4ml oraz Metoclopramid 3x 0,2ml.
Plus kotlet, ale bez Glukozy, bo muszę bardzo uważać na ilość podanych płynów, bo nie wiemy dokładnie w jakim stanie są płuca i nerki i boimy się kolejnego obrzęku płuc.
Po kotlecie Gucio jakby wyraźniejszy, nie leży już jak betka, tylko się zwinął w swoim legowisku i czasami troszkę się kręci.
Kurde, mam straszne wyrzuty sumienia, że przekombinowałam w tych swoich staraniach w wale o jego zdrowie i w konsekwencji znalazłam się u tego onkologa. Było się dobijać drzwiami i oknami do Medicavetu- znaczy się mailowo i telefonicznie-do skutku. - i nie odpuszczać, kiedy się nie udaje. Ale jestem zbyt mało namolna i szukałam ratunku gdzie indziej, ech. I jakoś słabo mnie pociesza moja dobra wola, która mnie napędzała do działania.
Jestem też w kontakcie z naszą Panią Doktor, która nas na miejscu (no prawie) wspiera.
Dobrze, że mam mały urlop, bo na niczym kompletnie nie potrafię się skupić.
Gucio, Gucio, Gucio...
Moje kochane świnki (po)morskie: Bronek, Finka, Dorjan, Imre, Lotka +12 w DT
- porcella
- Moderator globalny
- Posty: 23202
- Rejestracja: 07 lip 2013, 22:39
- Miejscowość: Warszawa
- Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
- Kontakt:
Re: Moje kochane świnki (po)morskie- Gucio bardzo chory
Renia, 3majcie się! 

Re: Moje kochane świnki (po)morskie- Gucio bardzo chory
Reniu
Jesteś najwspanialszą Dużą na świecie,pamiętaj o tym!
Myślę o Was i z całych sił,bez przerwy

Jesteś najwspanialszą Dużą na świecie,pamiętaj o tym!
Myślę o Was i z całych sił,bez przerwy

- sosnowa
- Posty: 15295
- Rejestracja: 19 paź 2013, 11:11
- Miejscowość: Warszawa
- Lokalizacja: Warszawa Saska Kępa
- Kontakt:
Re: Moje kochane świnki (po)morskie- Gucio bardzo chory
Ja też. I ciągle sprawdzam, czy nie lepiej, i rozmawiamy w domu i kciukamy i w ogóle.
Ale co z tego. Ważne, co u Was. Jeśli dobrze zareagował na kotleta, to jest bardzo dobry znak.
Ale co z tego. Ważne, co u Was. Jeśli dobrze zareagował na kotleta, to jest bardzo dobry znak.

Re: Moje kochane świnki (po)morskie- Gucio bardzo chory
Co chwilę tu zagląda... Tak chciałabym, żeby z Guciem było lepiej...




- silje
- Moderator globalny
- Posty: 8074
- Rejestracja: 07 lip 2013, 21:24
- Miejscowość: Sztum/Czernin
- Lokalizacja: woj. pomorskie
- Kontakt:
Re: Moje kochane świnki (po)morskie- Gucio bardzo chory
A u nas bez zmian..
Nadal odmawia jedzenia. Rozmawiałam z Dr Kasią- wysłała mnie do jakiegokolwiek weta, aby Gucia osłuchał i ocenił w jakim jest stanie, bo może jest już na tyle źle, że nie ma już szans..
Jest bardzo źle, ale nie beznadziejnie, dlatego próbujemy dalej. Utrzymuje się obrzęk w lewym płucu, w prawym chyba jest ok.
Gucio dostał całą baterię witamin + steryd. Do tego maść do smarowania miejsca po krwiaku. Dr Kasia włączyła jeszcze antybiotyk i probiotyk. Kłuję go bez przerwy, bo nadal idzie Furosemid, Metoclopramid i wlewki podskórne.
Walczymy dalej. Byłoby łatwiej, gdyby on choć trochę chciał jeść.
Czekam, kiedy znowu zacznie patrzeć jak Gucio, bo na razie jest mu wszystko jedno..
Nadal odmawia jedzenia. Rozmawiałam z Dr Kasią- wysłała mnie do jakiegokolwiek weta, aby Gucia osłuchał i ocenił w jakim jest stanie, bo może jest już na tyle źle, że nie ma już szans..
Jest bardzo źle, ale nie beznadziejnie, dlatego próbujemy dalej. Utrzymuje się obrzęk w lewym płucu, w prawym chyba jest ok.
Gucio dostał całą baterię witamin + steryd. Do tego maść do smarowania miejsca po krwiaku. Dr Kasia włączyła jeszcze antybiotyk i probiotyk. Kłuję go bez przerwy, bo nadal idzie Furosemid, Metoclopramid i wlewki podskórne.
Walczymy dalej. Byłoby łatwiej, gdyby on choć trochę chciał jeść.
Czekam, kiedy znowu zacznie patrzeć jak Gucio, bo na razie jest mu wszystko jedno..
Moje kochane świnki (po)morskie: Bronek, Finka, Dorjan, Imre, Lotka +12 w DT
-
- Posty: 438
- Rejestracja: 08 lip 2013, 19:51
- Miejscowość: Gdynia
- Lokalizacja: Gdynia
- Kontakt:
Re: Moje kochane świnki (po)morskie- Gucio bardzo chory
Guciu
walcz chłopaku.

- martuś
- Posty: 10214
- Rejestracja: 08 lip 2013, 12:25
- Miejscowość: Złocieniec
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Kontakt:
Re: Moje kochane świnki (po)morskie- Gucio bardzo chory
Trzymajcie się tam dzielnie i walczcie dopóki jest nadzieja
Ja u swojej Nutki też znalazłam guzka na szyi...W poniedziałek mam wizytę u weta i zobaczymy...Tylko w naszym przypadku Nutka nie pokazuje po sobie, że jest coś nie tak.

Ja u swojej Nutki też znalazłam guzka na szyi...W poniedziałek mam wizytę u weta i zobaczymy...Tylko w naszym przypadku Nutka nie pokazuje po sobie, że jest coś nie tak.