Porażka
Tasman i Geronimo wychodzi na to, że nawet nie mogą być w jednym pokoju, ale oddzieleni też nie.. To co ja mam z nimi zrobić? Już nie mam siły na nich.. Tasiek cały dzień siedział przed drzwiami pokoju ćwierkając w kierunku kuchni do Gerego, wczoraj w klatce maltretował Onyxa, więc od wczoraj biegali po pokoju żeby go nie zjadł, na początku było ok, ale dziś Onyx już nawet na wybiegu nie miał spokoju. Wyglądało jakby Tasiek z tęsknoty za Gerym i z rozpaczy maltretował Czarneg, no to zabrałam Gerego i Wiewióra z kuchni do klatki.. No i znów afera.. Tasiek z Gerym atakują kratki i drą się niemożliwie.. W dodatku Tasiek skoro nie może pogonić Gerego to jeszcze bardziej maltretuje Onyxa, który schował się pod polarowym podwieszanym domkiem i płacze.. Porażka.. Ale żeby dodać pikanterii biedny malutki Wiewiórek nie wie co się dzieje, co to za afera i hałas i chce się przytulić do Gerego a Gery go odpędza, nie tylko od siebie ale i od jedzenia i od legowiska i w ogóle od czego się da, więc zestresowany maluch zesztywniał przerażony pod hamakiem i się nie rusza..
Nie mam innego wyjścia jak wynieść Gerego z Wiewiórkiem z powrotem do kuchni, bo spać nie idzie a przede wszystkim szkoda mi Wiewióra, tyle, że Tasman przestał ganiać Onyxa i pewnie jak ich zabiorę to znów zacznie..
Czy ktoś rozumie o co tu chodzi? Co z nimi zrobić żeby było dobrze? Bo ja zaczynam mieć przykre wrażenie, że powinnam Onyxa połączyć z Gerym i maluszkiem, a Taśka gdzieś zbunkrować samego.. Tyle, że ja wiem, że on sam będzie nieszczęśliwy.. No tak tyle, że on będzie nieszczęśliwy w sumie nie, bo sam tylko, bo nie ma kogo maltretować..
Mam ochotę krzyczeć.. z bezradności, ze złości i z frustracji..
