po wczorajszej sytuacji jeszcze mną trzęsie...
pojechałam do tego mojego zaufanego zoologa, kupić karmę dla dziołszek. zawsze jak tam jestem to przy okazji oglądam jakie mają prosiaczki. no i tym razem była jakaś nowa, maleństwo jak na moje oko nawet nie trzymiesięczne.
wszystkie świnki wcześniej widziałam że były w dobrym stanie, ale ta nie wyglądała dobrze. trzęsła się i bardzo dziwnie oddychała, jakby coś jej przeszkadzało. pomyślałam, że może jej zimno albo się boi bo jest w nowym miejscu.
pojechaliśmy do domu, ale cały czas myślałam o tym stworzonku, nie dawało mi to spokoju. po chwili wróciliśmy do sklepu i zapytałam się sprzedawczyni, czy ze świnką jest wszystko w porządku. odpowiedziała że tak, i wzięła ją na ręce żeby mi pokazać.
już na pierwszy rzut oka było widać że nie jest w porządku - miała cały zasmarkany nosek, nie mogła nim oddychać więc łapała powietrze pyszczkiem. wyglądała kiepsko a gdy wróciła do akwarium, to niemalże się przewróciła na bok. ja na ten widok od razu w płacz, poprosiłam żeby mi ją dali obejrzeć.
sprawdzam płeć, wydaje mi się że to samczyk, nosek zapchany, brzuszek niby pełny ale jak pomacałam żeberka to wrzask. okazało się że na plecach miał jakiś kołtun ? bliznę ? strupa ? który sprawiał ból. nie wyglądał mi na kaszak, ale nie miałam pojęcia co to mogło być.
już zapłakana pokazałam wszystko sprzedawczyni, obiecała że pojedzie z nią do osoby od której ją wzięła a ona załatwi weterynarza. poprosiłam żeby mi to przyrzekła, bo jak nie to osobiście ją schowam albo kupię i wezmę do weterynarza od razu, albo zapłacę za wizytę i leki jeśli im szkoda pieniędzy. no ale jednak resztki zaufania do sklepu sprawiły że jej uwierzyłam na słowo.
no i rzeczywiście, dzisiaj chłopak był zapytać się o to biedactwo (ja nie byłam w stanie wejść do sklepu) i okazało się że byli u weta, podobno ma ropień i dlatego miał taki katar. nie do końca w to uwierzyłam, ale mam nadzieję że faktycznie świnkę obejrzał jakiś lekarz. podejrzewam że jakby to zignorowali dłużej dzień czy dwa, to świnka by nie przeżyła...
modlę się, żeby z tym maluszkiem było wszystko w porządku. wiem że zrobiłam niewiele, ale chociaż tyle...
i teraz co wizyta to będę nieco bardziej kontrolować stan zwierzaczków. choćby mnie mieli znienawidzić, nie pozwolę żeby zwierzątko cierpiało nawet jeśli dla nich jest tylko "towarem".
Światełka za tęczą [*], Radomir i Tusia
Moderator: pastuszek
Regulamin forum
Tematy nie odwiedzane dłużej niż 90 dni będą usuwane.
Tematy nie odwiedzane dłużej niż 90 dni będą usuwane.
- Chryzantem
- Posty: 953
- Rejestracja: 05 sie 2013, 14:37
- Miejscowość: Katowice
- Kontakt:
- Chryzantem
- Posty: 953
- Rejestracja: 05 sie 2013, 14:37
- Miejscowość: Katowice
- Kontakt:
Re: Andzia i Zosia, panny ze śląska
dziewczyny pojechały z nami do babci na święta, co prawda przesiedziały całą wigilię w klatce, ale najważniejsze że były
a na Sylwestra nie bardzo się przejęły fajerwerkami, mimo iż strzelały całkiem głośno.
a tak sobie dziewczyny mieszkają aktualnie, u nas w pokoju
dywanik już po dwóch praniach, a dalej wygląda jak wygląda. nawet ręczne pranie nie pomogło


(zrobienie w miarę czystego zdjęcia Zośce jest chyba niemożliwe
)

a tak sobie dziewczyny mieszkają aktualnie, u nas w pokoju


(zrobienie w miarę czystego zdjęcia Zośce jest chyba niemożliwe

- Cynthia
- Moderator globalny
- Posty: 12527
- Rejestracja: 07 lip 2013, 16:05
- Miejscowość: Kęty/Zielonka
- Lokalizacja: Kęty/Zielonka
- Kontakt:
Re: Andzia i Zosia, panny ze śląska
A mówiły coś w Wigilię?
- Chryzantem
- Posty: 953
- Rejestracja: 05 sie 2013, 14:37
- Miejscowość: Katowice
- Kontakt:
Re: Andzia i Zosia, panny ze śląska
tak, skubane myślały że nic nie zrozumiem, ale uczyłam się francuskiego i wiem co mówiły 
ciągle powtarzały "tak, tak, tak"

ciągle powtarzały "tak, tak, tak"

Re: Andzia i Zosia, panny ze śląska
Chryzantem pisze:tak, skubane myślały że nic nie zrozumiem, ale uczyłam się francuskiego i wiem co mówiły
ciągle powtarzały "tak, tak, tak"



- Chryzantem
- Posty: 953
- Rejestracja: 05 sie 2013, 14:37
- Miejscowość: Katowice
- Kontakt:
Re: Andzia i Zosia, panny ze śląska
niedobrze...
od wczoraj Andzia ma wzdęcia, nie wiem jak to nazwać, "przelewa" się jej w brzuszku po tym jak im dałam zieleninę na obiad. o dziwo biegunki brak, bobki całkiem ładne. podałam espumisan i myślałam że to coś pomoże, ale jak wróciłam z pracy dzisiaj to nadal się przelewało i spadła z 803 do 767 g :/ nasypałam im miseczkę świeżej karmy, bo myślałam że może po prostu zgłodniały po nocy (nic im nie dawałam poza sianem i karmą), ale jak zobaczyłam że Andźka która zawsze jest pierwsza w misce teraz obróciła się tyłkiem i nawet się nie zainteresowała, to wiedziałam że coś jest nie tak.
wzięłam ją do weta, stwierdziła że brzuszek ma miękki, pobadała zęby i podała probiotyk. jak się nic nie zmieni to jutro rano idę na antybiotyk i kroplówkę... wetka chce też zrobić prześwietlenie szczęki.
a Andziek siedzi teraz na kocu, taka dziwna, zjadła trochę buraka (dałam dla testu czy się w ogóle skusi) ale tak wmuszonego, trochę siana i niecałego jednego chrupka z karmy.
boję się, nigdy jeszcze z nią tak nie było...

od wczoraj Andzia ma wzdęcia, nie wiem jak to nazwać, "przelewa" się jej w brzuszku po tym jak im dałam zieleninę na obiad. o dziwo biegunki brak, bobki całkiem ładne. podałam espumisan i myślałam że to coś pomoże, ale jak wróciłam z pracy dzisiaj to nadal się przelewało i spadła z 803 do 767 g :/ nasypałam im miseczkę świeżej karmy, bo myślałam że może po prostu zgłodniały po nocy (nic im nie dawałam poza sianem i karmą), ale jak zobaczyłam że Andźka która zawsze jest pierwsza w misce teraz obróciła się tyłkiem i nawet się nie zainteresowała, to wiedziałam że coś jest nie tak.
wzięłam ją do weta, stwierdziła że brzuszek ma miękki, pobadała zęby i podała probiotyk. jak się nic nie zmieni to jutro rano idę na antybiotyk i kroplówkę... wetka chce też zrobić prześwietlenie szczęki.
a Andziek siedzi teraz na kocu, taka dziwna, zjadła trochę buraka (dałam dla testu czy się w ogóle skusi) ale tak wmuszonego, trochę siana i niecałego jednego chrupka z karmy.
boję się, nigdy jeszcze z nią tak nie było...
- martuś
- Posty: 10212
- Rejestracja: 08 lip 2013, 12:25
- Miejscowość: Złocieniec
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Kontakt:
- Chryzantem
- Posty: 953
- Rejestracja: 05 sie 2013, 14:37
- Miejscowość: Katowice
- Kontakt:
Re: Andzia i Zosia, panny ze śląska
póki co (odpukać) jest w porządku, je w miarę normalnie, nieśmiało leżakuje, wzdęcie przeszło.
wczoraj dałam im siemię lniane, Zośka jak zwykle zjadła i nic, a Andźka dostała biegunki ...
dostała porcję węgla, boby lepsze są także wierzę że wszystko idzie ku dobremu
ale skubane się tak rozwydrzyły, że buraczek be, seler be, trochę tylko pietruszki dziabną i ogórka :/ chciałyby zielonego, ale nie ma opcji że dostaną. wszystko wyrzuciłam, po tych wzdęciach Andzi chyba jeszcze długo będą na "bezpiecznej" diecie.
wczoraj dałam im siemię lniane, Zośka jak zwykle zjadła i nic, a Andźka dostała biegunki ...

dostała porcję węgla, boby lepsze są także wierzę że wszystko idzie ku dobremu

ale skubane się tak rozwydrzyły, że buraczek be, seler be, trochę tylko pietruszki dziabną i ogórka :/ chciałyby zielonego, ale nie ma opcji że dostaną. wszystko wyrzuciłam, po tych wzdęciach Andzi chyba jeszcze długo będą na "bezpiecznej" diecie.
- Chryzantem
- Posty: 953
- Rejestracja: 05 sie 2013, 14:37
- Miejscowość: Katowice
- Kontakt:
Re: Andzia i Zosia, panny ze śląska
nikt nie zagląda, ale i tak napiszę
byliśmy w Katowicach u rodziców, przy okazji zabrałam dziołszki do DogVetu w Chorzowie na przegląd, nie do końca jestem usatysfakcjonowana wizytą ale chyba to lepsze niż ten wet tutaj. w mieszkaniu od razu rozpoznały swój teren i Zośce się włączył tryb kwikochodu
szkoda że w domu nie są takie wyluzowane, podejrzewam że wszechobecny zapach psów w tym nie pomaga.
ze zdrowiem w porządku, są tylko lekko wzdęte, ale dwa tygodnie suchej diety dały (odpukać!) efekty. Andzia już nie ma biegunki, bobki piękne robi, dzisiaj waga pokazała 805g u niej i 921g u Zosi. powoli wprowadzam warzywa do jedzenia, na razie burak, seler i marchewka, okazjonalnie listek bazylii albo melisy.
zdjęcia mi się uzbierały, więc wrzucę co mam











byliśmy w Katowicach u rodziców, przy okazji zabrałam dziołszki do DogVetu w Chorzowie na przegląd, nie do końca jestem usatysfakcjonowana wizytą ale chyba to lepsze niż ten wet tutaj. w mieszkaniu od razu rozpoznały swój teren i Zośce się włączył tryb kwikochodu

ze zdrowiem w porządku, są tylko lekko wzdęte, ale dwa tygodnie suchej diety dały (odpukać!) efekty. Andzia już nie ma biegunki, bobki piękne robi, dzisiaj waga pokazała 805g u niej i 921g u Zosi. powoli wprowadzam warzywa do jedzenia, na razie burak, seler i marchewka, okazjonalnie listek bazylii albo melisy.
zdjęcia mi się uzbierały, więc wrzucę co mam
