Moja mama się w moim imieniu zakochała jako nastolatka podczas wycieczki z rodzicami do Grecji. Phere nicke czyli niosąca zwycięstwo, etymologia dla imienia Weronika jest ta sama tylko w zależności od regiony wyewoluowało na dwa sposoby. Imię między innymi siostry Kleopatry oraz greckiej księżniczki która została żydowska królową w ramach jakiegoś paktu (nie pamiętam już dokładnie o co chodziło). Mama czytała też opowiadania Francisa Scotta Fitzgeralda (autor miedzi innymi "Wielkiego Gatsby") jedno z nich niosło tytuł "Berenika obcina włosy", dostałam te opowiadania na 25 urodziny, nie można ich już za bardzo kupić, moja wersja jest z antykwariatu odnowiona u introligatora z okładką zrobioną z miejscem na zdjęcie i moim zdjęciem jak miałam z trzy latka na pierwszym tomie (są dwa). Jest jeszcze na niebie "Warkocz Bereniki" jak zauważył weterynarz ale to maleńka konstelacja licząca ledwo dwie gwiazdy i bardzo ciężką do odnalezienia na niebie nawet przy dobrym sprzęcie. Uff to chyba by było na tyle jeśli chodzi o moja wiedzę o moim imieniu.
Węże naprawdę nie były by złe gdyby nie to czym się żywią. Skórę mają rewelacyjną! Miękka i gładka, nie głaskałam nigdy łysej świnki ale pewnie coś podobnego

jaszczurki mnie z kolei zupełnie nigdy nie interesowały.