Jesteśmy w nich zakochani, mąż stwierdził że są dużo ładniejsi niż nasza pierwsza świnka (a to był tricolorek).
Nie boją się wcale dzieci, które bawią się, czasem głośno, tuż koło wybiegu. Do mnie do ręki nieśmiało zaczynają przychodzić po cykorię. Złapanie ich na wieczorne lekarstwo to już nie jest taki wyczyn jak na początku, może ja nabrałam wprawy a może oni się uspokoili.
Wybieg opanowali, wychodzą codziennie wieczorem, a wczoraj i dzisiaj mieli otwartą klatkę prawie cały dzień, wchodzą i wychodzą kiedy chcą, ale i tak większość dnia spędzili drzemiąc lub podjadając w klatce. Wychodzili tylko dlatego, żeby sprawdzić czy wyjście nadal działa w obie strony, no i kiedy niedobra Duża miski wystawiła na zewnątrz. Za to popołudniami i wieczorem wariują, dzisiaj akurat Kaktus spokojniejszy, pochodził, sprawdził czy gdzieś się nie zapodział jeszcze jakiś liść cykorii, czy domki z kartonu są czynne, i wrócił odpocząć do klatki. A Welur wyczyniał dzikie harce, kreślił kółka i ósemki, skakał przez przeszkody i rozmawiał sam ze sobą.

Jedzą ładnie, coraz mniej w miskach zostaje, kiedy otwieram klatkę żeby podać coś do jedzenia to wyciągają nosy w gorę i czekają w pobliżu. Rosną: Kaktus waży 529g, Welur 503. W dotyku to takie dość zabawne - jest drobny, niby chudziutki, ale z pękatym brzuszkiem

Ale charakterek się Welurowi objawił taki bardziej zadziorny, Kaktusa zaczepia i przegania, potrafi go zaatakować i w klatce i na wybiegu. Jedzenie zabrane z pyska Kaktusowi smakuje lepiej niż prosto z miski.
Kaktus nie jest kłótliwy, ustępuje, dopiero pogoniony do kąta się odwróci i postawi, i jest spokój. Potem chwila cykania zębami i znowu odpoczywają dalej od siebie. Raz się wdali w taką awanturę, że interweniowałam, kiedy się spięli i jedna kula zbita z dwóch świnek goniła po klatce. Ale generalnie jedzenie ich jednoczy - jedzą razem, razem też urzędują na półko-hamaku lub pod nim, a sypiają w osobnych kątach klatki: Welur pod dachem, Kaktus na otwartej przestrzeni.
Niejadalny okazał się pomidor, roszponka, kalafior. Pyszności to cykoria, sałata rzymska i natka pietruchy - nawet można po to do ręki przyjść. Inne - marchewka, pietruszka korzeń, seler, jabłko są po prostu jadalne i znikają w swoim czasie. Chyba że je wynoszą gdzieś nocami, kiedy śpię.
