Mój tata w dzieciństwie też miał świnkę Maciusia i mieszkał w akwarium na gazetach, a tata robił jej namiot a'la domek. Codziennie biegała, ale nie w domu tylko na dworze... Tak, tata nauczył go chodzić za nogą, jak psa. Babcia opowiadała, że czasem do lasu z nim szli, bo bardzo to lubił

Maciuś żył 13 lat!!! Sprawdzałam na zdj, bo aż babci nie chciałam uwierzyć. Był to świnka uratowana po laboratorium. Co prawda, jak była już w podeszłym wiwku, to okazało się, że on to ona(bo nie było wtedy ks. o świnkach, a jak już, to same błędy w nich były) i został ogłoszony Maciusią.

Tata nadal wzrusza się przy wspominaniu Maciusi...
