To niesamowity świnek. Gdyby nie skóra i paskudne paznokcie, pomyślałabym, że całe życie wylegiwał się na kolankach starszej pani i memłany był od świtu do zmierzchu.
Bardzo lubi pieszczoty...a okolice policzków i ucha to już odlot całkowity (zakładam rękawiczkę).
Widać, że zaufał już miejscu w którym się znalazł. Nie chodzi już po klatce jak 100-letni staruszek, a podbiega, podnosi się, żeby pooglądać świat za kuwetą.
Nie przepada za materiałami w klatce...domek, podusię wywaliłam. Nasypałam górę siana i w tym się super odnalazł.
Siano je, w sianie śpi...o tak

Obudził go dźwięk migawki, spojrzał na mnie oczkiem zza siana, jakby chciał mi powiedzieć "haha, ja ciebie widzę, a ty mnie nie"
Pojawia się nawet stopa....jeszcze nie taka wywalona całkiem do tyłu, ale na boczku już jest wyciągnięta.
Co ciekawe, to kolejna świnka, która LUBI mojego syna (5lat). Tak samo było, kiedy moi chłopcy trafili do domu, bali się wszystkich i wszystkiego, tylko nie młodego.
Podobnie jest teraz z Knedlem, tylko, że on nikogo się nie boi, ale syna obdarowuje cudnymi spojrzeniami...jakby chciał mu coś powiedzieć. Podchodzi do niego pod kraty i patrzy, wącha...
Jak się wykuruje trochę bardziej, a my dostaniemy zielone światło od p.Kasi (kontrola za 1,5 tygodnia), to pewnie spodoba mu się leżaczkowanie na kościstych kolanach mojego dziecka

W klatce natomiast, widać, że jest samotny...coś mi się wydaje, że byłby super kumplem jakiegoś kwiczącego pana...