świnie wypięły tyły na zwiędniętą trawę, mało co ją ruszyły, liście z rzodkiewki też be, walają się niedojedzone a kwik o coś nowego... -_- muszę chyba się wybrać po ogóra...
Znów jemy witaminę, jak się potem okazało bez sensu bo Teżet w szale sprzątania wywalił pudełeczko od witaminy powodując w ten sposób jej utlenienie z buteleczki... Witamina nie może stać na widoku, musi być po ciemku... Argh, argh, argh. Co mu zawadzało to pudełeczko? Tego nie odgadnę...